Treść książki

Przejdź do opcji czytnikaPrzejdź do nawigacjiPrzejdź do informacjiPrzejdź do stopki
pokątachzalegajązgniłejesienneliście.Miejsce,gdzie
wiatrzawszeprzybieranasileignazcałą
gwałtownością.Chrissłuchałwyciaijękówwiatru,
którywpadłnaperon,przeleciałobokniego,zastukotał
butelkamipopiwieizaszeleściłpustymiopakowaniami
pojakicprzekąskach,któreprzepełniałykosze
naśmieci.
Westchnąłizobaczył,żejegooddechwzderzeniu
zpowietrzemprzypominachmurępapierosowego
dymu.Jaknamajbyłowyjątkowozimno,ledwiesześć
stopni.Dopieroterazzauważył,jakbardzojestzimno.
Ostatniowogóleniewielerzeczyzwracałojegouwagę.
Pozaczasem.Tobyłjegojedynystałypunkt
odniesienia.
Zauważyłteż,alenietakzupełnienormalnie,
bojakbypatrzącnasiebieprzezokno,żejegokoszula
jestmokra.Padało,aon,naglebardziejświadomy
otoczenia,uprzytomniłsobie,żetrzęsiesięzzimna.
Nimtuprzybył,przezcałągodzinękrążyłcichymi
uliczkamiMarch,żmudniestarającsięzabićczas.
Marchtomałemiasteczkonizinnegoregionu
wschodniejAnglii,napółnocodCambridge.
Zapomnianeizaniedbane,pełnesklepówzużywanymi
rzeczamiisklepikówzartykułamizafuntaalboimniej.
Kiedymijałprymitywneinieudolniewykonaneszyldy
wiszącenaddrzwiamizłuszczącąsięfarbą,miał
wrażenie,żedoniegokrzyczą.Dostrzegałtemało
znaczącerzeczy,aleniezimnoinieto,żejest
przemoczony.Przezchwilęzastanawiałsię,dlaczego
taksiędzieje,aleszybkoodsunąłmyśl.Terazmusi
zachowaćwyjątkoweskupienie.