Treść książki

Przejdź do opcji czytnikaPrzejdź do nawigacjiPrzejdź do informacjiPrzejdź do stopki
dnia.Trzymałakanarki,któreniezmordowaniewypełniałydziedziniec
uroczymitrelami.Trzepotaływokół,przywodzącminamyślkrzewy
forsycjiiichżółtepłatkiunoszoneprzezwiatr.Cieszyłamnie
taodrobinaprzyrodyisąsiedzkażyczliwośćkobiety.
Przejętepopoprzednichwłaścicielachwąskiełóżkoznierównym
materacemprzykryłamindiańskimkocemprzywiezionymzNevady.
Wpokojustałtakżerozpadającysię,burobrązowyfotelichoćjego
podłokietnikipokrywałaskorupabrudu,tosiedziałosięwnim
wygodnie.Pomiędzynimałóżkiemmieściłasięlampazbrązowym
abażurem,któregofrędzletańczyłyzakażdymrazem,gdyktośszedł
poschodach.Moimulubionymelementemwyposażeniabyłoradio
Técalémit,którekupiłamsobienaMarchéauxPuces,pchlimtargu
kołoPortedeClignancourt.Wmiaręupływuczasu,gdyświatstał
nakrawędziwojny,potrzebowałamcorazwięcejmuzyki.Nadłóżkiem
powiesiłamplakatprzedstawiającytancerzybalmusette[3]zprzełomu
wieku,znalezionywzielonymmetalowymkioskuzksiążkamiprzy
Sekwanie.Kupiłamtakżeczterydoniczkiczerwonychpelargonii,które
postawiłamnawąskimbalkonikuzbalustradązkutegożelaza.
Whoteluprzywitałmniereporter,AndyRoth(pochodzącyzGolden
wColorado),któregoznałamz„KurieraNowojorskiego”.
Mieszkamdwapokojedalej.Wiem,żetokoszmarnemiejsce,ale
przyzwyczaiszsię.NapewnoniejesttonaszDzikiZachód!
Gdziespojrzałam,tamwidziałammateriałdoartykułów.Pochodzę
zmałegomiasteczka,więczadziwiałamnietaróżnorodnośćludzi.
MogętupisaćwnieskończonośćpowiedziałamAndy’emu.
Podtymdachemjestcałyświat.
Maszracjęstwierdził.Nigdyotymtakniepomyślałem.
Szybkozorientowałamsię,żeówhotelstanowiłazyldla
emigrantów.Żylitampodprzybranyminazwiskami,posługiwalisię
fałszywymidokumentami,bezbronnikrylisięprzednienawiścią
inieustannągroźbąśmierci.ZnajdowalisiętamŻydzi,komuniści,
homoseksualiściludzieżyjącynaostrzupolitycznegonoża.
Konsjerżkaijejmąż,madameimonsieurPlevenmienilisię
marksistami.Chociażnaścianiewisiałarycinaprzedstawiająca
Marksa,nigdynieudałomisięznimiporozmawiaćomarksizmie,
czegooczywiściepróbowałam.Możeruchtenwydawałimsięmodny.
Niewiem.Napewnodobrzeprowadzilihotelibyliogromniedumni
ztego,żechroniąwszystkichprzedwładzami.Ilekroćpojawiałasię
policja,żebyprzeprowadzićnalot(cozdarzałosięrazwmiesiącu),
monsieurPlevenpowiadamiałmieszkańców,acidyskretnieschodzili