Treść książki

Przejdź do opcji czytnikaPrzejdź do nawigacjiPrzejdź do informacjiPrzejdź do stopki
żewideleczręcznienawinąłnaswojetytanowerozgrzane
doczerwonościzębycałyobrus,zrzucającnapodłogę
płonąceserwetki,aleteżgaszącjezarazpotem
zapomocądwóchlitrówsosu…
Owen?
…pomidorowego,nadktórymspędziłemcały
poranek…
OWEN!!!
Dobrze,kończęoakumulatorowymwidelcu.Ale
potem…
Owen?
Dobrze.Ajeszczepotem…
Jezu!
Jestem.Potemkupiłyściepodwanośniki
zcudownymprogramem,któryzainstalowany
nadomowymkomputerzemiałwytwarzaćdarmową
energięelektrycznąijakpamiętam,proponowano,
bydokomputerazpracującymwtlecud-programem
podłączyćlampkęalboradio,albopralkę…
Pralkęnie!Tomamapodłączyłapralkę.Więcej
pikselizadrżało,łudzącoprzypominałotoztrudem
powstrzymywanyśmiech.
Atychciałaślokówkę!
Może,atymaszkompleksłysego!Zazdrościszmi…
Alepoczekaj,zdębiejesz,kiedypokażęci,cokupiłamtym
razem.
Niewątpię.Żezdębieję.Dębiejęzawsze,jaksobie
przypomnęlampkę,comiałaświecićbezprądu
irachunku…
Świeciła!
Todlaczegoubezpieczenieniechciałopokryć
kosztówleczenianogi,którąmamasobiezłamała,
schodzącdopiwnicyipotrząsająclampką…
Pokazałem,jak„mamusia”potrząsałalampkąniczym
marakasami.