Treść książki

Przejdź do opcji czytnikaPrzejdź do nawigacjiPrzejdź do informacjiPrzejdź do stopki
cielesno-łóżkowezpanemNordenem!
Notrudno…Wzruszyłaramionami.Mniesię
wydawało,żeodkąddoktorJacobsonupowszechnił
wstrzykipowiększającenadowolnyczasbiust,przestało
tokogokolwiek…Zacząłemenergiczniekręcićgłową,
alewekranwszedłPhilipuściłdomnieoko.
PuściłTOoko,którebyłodalszeodmatki,któregonie
widziała.
Wszystkowidzę,Philpowiedziałakostycznym,
toznaczymatczynymtonem.
Zmieniłatematrozmowyzłatwościąadwokata
przechodzącegoodmolestowaniasłonidomiażdżenia
pluskiewpaluchami.
Roześmialiśmysię„szczerze”wszyscy.Wszyscy
dorośli.
Cosiędzieje?JakMonty?zapytałPhil.
Rozpływasięnakafelkach.Ale,ale!…Odezwałsię
sierżantKaszel!poinformowałemPymę.Wyobrażasz
sobie?
No,no!Czegóżmógłchciećtwójprzełożony?
Nieprzesadzaj,mamstopieńkapitana,
aonsierżanta.
Aletotymówiszdoniego„paniesierżancie”,
aondociebiepoimieniu.
Itakwłaśniepowinnobyćoświadczyłemtwardo.
Dziwięcisię,Owen.
Nowidzisz?Tyteżmówiszmi„Owen”!Całyświat
takdomniemówi.Popiłemsłowapiwem.Rozsiadłem
sięwygodniej.Opowiadałemci,jaknazajęciach
ztaktykizsierżantemKaszlemudawałemczołg?
Nie!zawołałPhil.
Pymapokręciłagłową.
O,tościedużostracili.Aleponieważtowypłacicie
zarozmowę,opowiemwamhistoryjkęwwersjipełnej.