Treść książki
Przejdź do opcji czytnikaPrzejdź do nawigacjiPrzejdź do informacjiPrzejdź do stopki
PymaiPhilmielidziwneminy.
–Cosiętakpatrzycie?–zapytałem.–Tosięzdarza.
Nieudanyatak.Tyralierajestsprawąbardziej
psychologicz…
Ekraneksplodowałśmiechem.Philtupałnogami
icelowałdomniezewszystkichpalcówwskazujących,
Pymaniekrzyczałatakgłośno,leczijąudałomisię
rozśmieszyć.Miałemzedwieminutyczasu,
wykorzystałemjenawymianępustejpuszkinapełną,
zimniejszą.
–Poważniemówiszczyłżeszwżyweoczy?–zapytała
Pymaocierającłzy.
–Codosłowa–przyłożyłemrękędopiersi.–Aleto…
Wiesz,onbyłtakprzejęty,takkochałarmię…Trudno
byłomiećmucośzazłe,botoniebyłzupak,który
wysyłałinnychdoroboty,asamsiędekował
wklimatyzowanymwozie.Nie.Onpierwszygonił
doataku,jeślitrzebabyłokopaćokopy,kopałznami,
wypychaćsamochódzbłota,proszębardzo.Itakdalej.
–Wszystkozwami,tato?
–Wszystko.Wiecie,dooddziałuprzychodziliróżni
ludzie,wszyscynibyochotnicy,alejednibardziej
ochoczy,innimniej…Ajegozapałbyłtaki…zaraźliwy,
takigodnyszacunku…Wkońcuzoddziałuodeszłoraptem
kilku,aresztapopółrokudałabysobiezasierżanta
wyciąćskóręnaplecach.
WyciągnąłempalecwkierunkuPymy.
–Dlatego,szanownapani,choćmamstudiaistopień
kapitana,będęzawszedosierżantaStrugglemanamówił
„paniesierżancie”.
–Och!–omdlewającoprzewróciłaoczami.–Tamęska
betonowaprzyjaźń…–Odwróciłasiędosyna.–Mam
nadzieję,żety,synku,takiniebędziesz?
Gwizdnąłembezpomocypalców,mojanowa
umiejętność.Odwrócilidomniegłowy.
–Apamiętasztęcud-szczękę,cościejąkupiły