Treść książki

Przejdź do opcji czytnikaPrzejdź do nawigacjiPrzejdź do informacjiPrzejdź do stopki
-Teofil,dziękuję.Pamiętałeś?Jakcoroku.-Mojewypolerowane
białezębylśniływjegookularach.
-PrzykromiSandro-spuściłgłowęipodałmikwiaty.
Kątemokawidziałambiałeokruszkinajegomarynarce.
Tozpewnościąbyłłupież,któregoniebyłwstaniesiępozbyć
odwielulat.Odruchowostrzepnęłambiałypyłekzklapy.Odwróciłsię
iposzedłwkierunkubarku.
-Żeskończyłamczterdzieścisiedemlat?Nieprzesadzajmy.
Wstarympiecudiabełpali.-Szłamzanimjakcielątkoznadzieją,
żewypijemytoastzamojezdrowie.
-Żemusimyzrobićcięcie.
-Cięcie!Przerwanalunch!usłyszałamgłosproducenta
programu,którywłaśniedostałramówkę.
-Ktomniezastąpi?
Laukswskazałrękąnamłodądziennikarkę,zerkającąnanasprzez
szklanedrzwi.
-Niedostanęnawetzegarka,zatylelatpoświęceń?
Pokręciłgłowąrazwprawo,razwlewo.
-Napijeszsięczegoś?
Tobyłoostatniezdanie,którewypowiedziałznosemwbarku
pełnymdrogichtrunków.Trzasnęłamdrzwiamiipodałamkwiaty,
młodejkobieciezbiustemnawierzchu,któraszczerzyłazębywmoim
kierunku.
Niesłyszałamwłasnychmyśli,zjeżdżającwindązsiódmegopiętra
budynku,wktórymspędziłamdwadzieścialat.Trzęsłamsięjakosika
ibałamsięuronićłzę,byniktzportierówtegoniewidział.Moja
porażkaspadłanamniebezuprzedzeniajakalzheimernamojąmatkę.
Jednakdobiegałamdopięćdziesiątkiiniemasięcołudzić,żeżycie
traktujestarychludziulgowo.
-Bardzomiprzykropowiedziałportier.
-Miteżjestprzykropowiedziałasprzątaczkazczarnym