Treść książki
Przejdź do opcji czytnikaPrzejdź do nawigacjiPrzejdź do informacjiPrzejdź do stopki
odrazu,jeszczezanimuświadomiłemsobiepotrzebę
zdobyciagotówki.Aleodwlekałemto,conieuchronne,
szukającmożliwościwysłaniawiadomościdokilkuosób
zniedużegokręgutych,dlaktórychmójlosniebył
zupełnieobojętnyorazprzedktórymiodczuwałem
potrzebę…wytłumaczeniasięczycoś.
Pozwolnieniutempazacząłemrozglądaćsięzajakąś
przytulnąławeczkąukrytąwgąszczuliścialbocichym
zaułkiem,którywabipozornymbezpieczeństwem,
zajakimśzakątkiem,gdziemożnabyłobyprzezchwilę
złapaćoddechiwykonać–możliwe,żeostatni
–obowiązekwobecludzi,którychkochałem.
Zarogiemsklepubudowlanegozpustymparkingiem
znalazłosięwłaśnietakiemiejsce–wąskaalejkamiędzy
budynkiemiogrodzeniembudowynasąsiedniejdziałce.
Pomurzepiąłsiębluszcz,apodogrodzeniemrosły
przywiędłewierzby,chroniącprzedzbędnymi
spojrzeniamizdrogi.
Zulgąpadłemnaławkę,zrzuciłemzgłowykaptur
iprzymknąłemoczy.Zpewnościąwyglądałemdziwacznie
wciemnogranatowymdresiewtakiupał.Trzebacoś
wymyślićzubraniem.Dziwne,żemyślałemotakich
drobiazgachwskalimoicholbrzymichproblemów.
Wyciągnąłempapierosyidrżącymirękamizapaliłem.
Wgardlezaczęłodrapać,zadławiłemsiędymem
izaniosłemsięsuchymkaszlem.Sportniebyłmoją
najmocniejsząstroną.Pokonującodrazę,spróbowałem
opanowaćkaszeligłębokosięzaciągnąłem.Ściśle
mówiąc,wcaleniechciałomisiępalić,alepodświadomie
odczuwałem,żepapierosmożepomócmiwtłoczyć