Treść książki

Przejdź do opcji czytnikaPrzejdź do nawigacjiPrzejdź do informacjiPrzejdź do stopki
wojnie,swojąwłasną,apotemszybkoprzemianowanąnapaństwową.Stanowilizamożną,
kulturalnąrodzinęzmieszkającąznimiitrzymającąichwszystkichwryzachbabcią.Nieraz
babciamnie,pozostawionenapastwęlosugłodnedziecko,zapraszałanaobiad.Zjednej
stronywstydziłemsięorokstarszejodemnieAsi,zresztąwstydziłemsięichwszystkich,ale
zdrugiejstronygłód…
Asiabyłazawszeczyściutko,schludnieizgustemubranądziewczynką.Miałateż
ładną,rumianąbuzię,ajejdwablondwarkoczykiupstrzonekolorytemkokardek,przykuwały
wzroknaswszystkichchłopakówzprzedmieścia.Asianamnie,sąsiada,gówniarzaorok
młodszegoodsiebie,wdodatkunsieroty”,niezwracałaspecjalnejuwagi.Żałowałem,boi
mniepodobałasiębardzoichyba…byłemwniejtakjakiinnimoikumplezakochany.
Druga-Zosia,mieszkałanapiętrze.Byławmoimwieku.Chodziliśmydotejsamej
szkoły,doczwartejklasy,tylko,żeonadoa,ajadob.OjciecBasibyłjakimśważnym
dyrektorem,amatkanauczycielkąmatematykiwpobliskimogólniaku.Zosiamiałateżdużo
starszegobrata,naktóregoichmatkaskarżyłasięnierazdomojej:
-MamutrapienieztymmoimJarkiem.Sprowadzadodomujakieśzdziry,ażenićsię
zporządnąniechce…
DwudziestodwuletniJarek,kiedymnietylkospotkał,wyciągałzkieszeniportek,
papierowąpaczkęzpapierosamii,zadawałmiciągletosamopytanie:
-No…paliszjużwkońcuglucie,czyjeszczenie?-robiłmiprzytymnblachę”w
czoło.Mimo,żetrochętouderzeniemniebolałoiczołomiałempotemczerwone-jakoś
nigdyniepróbowałemrobićuniku.Lubiłemgo,imponowałmi.Jarekmiałmotocykl!
Motocyklnaktórymzawszezpędemwjeżdżałnapodwórkoizrozmachemhamowałtuż
przynas.Natylnymsiedzeniuczęstosiedziałacoraztoinnanzdzira”,zktórązamykałsięw
przygotowanejpiwnicznejkomórcenazywanejprzezniegogabinetem.Próbowałemnieraz
podglądaćprzezszczelinyzasłoniętegopiwnicznegookna,alboprzezdziurkęwdrzwiach,co
teżtenJarekwyrabiazesprowadzonądongabinetu”zdzirą,ale…Takczyinaczejchciałbym
miećtakiegobrata!-Niestety,siostrąJarkabyłaZosiachudadogranic,jedenastoletnia
dziewczynka.PrzezywaliśmynWrona”.Miałatakjakjejbratkruczoczarnewłosyiśniadą
cerę.Nieraz,kiedybyłazdenerwowana,zacinałasię.Toniebyłojakieśtamjąkanie,alena
przykład,kiedyrazprzydarzyłosię,żezłapałnaswłaścicielogrodu,uktóregobyliśmyna
pachcie-Zosiazestrachunieumiaławypowiedziećswojegonazwiska,októrezapytał
rozdrażnionyfacet.
-Kra…kra…kra…ińska-zakrakaławtedyjakwrona.
Takwięc,siedziałemukrytywkonarachjabłoni,nanajwyższejzgałęzi,zzamiarem
tarzanowania,gdyniewiedziećskądpodbiegłypodnią,nikogoniespodziewającesięotym
czasieiwtymmiejscunaczubkujabłoniAsiaiZosia.
-Aleprzysięgnij!Przysięgnij,żenikomuniepowiesz…Żetobędzienasza,tylko
naszatajemnica!
-Przysięgam!Przysięgamnanasząprzyjaźń,nawszystko!NaBoga!-Wiesz,
przecież-jesteśmojąnajlepsząprzyjaciółką!
-WidziałamJarkazjegozdzirą.Robilito…Myśleli,żenikogoniemawdomu.On
stałzespuszczonymispodniami,onaklęczałaprzednim…Całowałagow…Apotem,Jarek
posadziłnastolei…teżcałowałją…nowiesz…tam,tam…
Mojapozycjanagałęzijabłonibyłaidealna.Siedzącwbezruchu,słyszałemwszystko,
mimo,żeichszeptbyłcorazcichszy.Widziałemteż,jakZosiazadarłaperkalowąsukienkę
Asiiwłożyłarękęwjejmajtki.
-Tu,tujejgowciskał…Byłduży…
-Byłduży?Przecieżtoniemożliwe…Przecieżmymamymałepipki…Pokaż,
zobaczętwoją…-Chcesz?Popatrzymysobie…
6