Treść książki
Przejdź do opcji czytnikaPrzejdź do nawigacjiPrzejdź do informacjiPrzejdź do stopki
przeszłościbyłodużotrudniejszymzadaniemniżzmierzeniesięztym
wedwoje.
Uściskdłoniukochanegomężczyznysprawił,żewróciłam
dorzeczywistości.Powinnamsięcieszyć.Tobyłmomentnaszego
triumfu.Niemogłamoddawaćsięsmutkom.Pomachałam
dowiwatującychtłumów,poczymzajęłammiejsceubokumęża.
Naszewciążsplecioneręcespoczywałynamoichkolanach.Fabio
trzymałmnietakmocno,żepoczułamniepokój.Znałammężajuż
natyledobrze,bywiedzieć,kiedybyłzdenerwowanyispięty–takjak
teraz.Jednakniepojmowałam,comogłogodręczyćwtejsytuacji.
–Wszystkowporządku,kochanie?–wyszeptałammudoucha.
–Dlaczegopytasz,skarbie?–odpowiedziałiodwróciłsięwmoją
stronę.
–Odnoszęwrażenie,żecościęmartwi.CzyżbyPietroprzyniósł
cizłewieści?
Fabiomilczałprzezchwilę,któratrwałastanowczozbytdługo
iktórapotwierdzałamojepodejrzenia–bezwzględunazapewnienia
mojegomęża:
–Jużcimówiłem,żenie…Wszystkowporządku.
Jeszczemocniejścisnąłmojądłoń.Ajawiedziałam…Nie,
jabyłampewna,żestałosięcośzłegoiprzerażającego.Tylkoon,jak
zwykle,wolałtowziąćnaswojebarki,bymnieodtegoodciąć.Aby
mniechronić…