Treść książki

Przejdź do opcji czytnikaPrzejdź do nawigacjiPrzejdź do informacjiPrzejdź do stopki
rozmawiamy.Nadworzeszalejezamieć,amyjesteśmy
wciepłymiprzytulnymmiejscu.
Anagórzejestmężczyzna,któryprzeklinakażdą
spędzonątuchwilę.Angelikaprzewróciłaoczami.
Nowłaśnie.Niepowinnaśchybasiętymtak
bardzoprzejmować.
Gdybymtylkoumiała.Czasamijestemzłasama
nasiebie.
Powinnaśwłaśniesiebiepostawićnapierwszym
miejscu.
Jużdawnootymzapomniałam.Niewidzęsiebie,
dostrzegamtylkojego.
Aczyontodocenia?Ewapostawiłaprzed
Angelikądzbanuszekzgorącąmalinowąherbatą.
Wmurowanymkominkuwesołotrzaskałodrewno,było
spokojnie,cichoibardzoprzytulnie.Angelaporaz
pierwszyoddłuższegoczasupoczułasiębezpiecznie.
Ondoceniatylkosiebie.Angelikauśmiechnęła
sięsmutno.
Jesteśjegomenedżerką,pewniewszystko
zaniegozałatwiasz,powiniencięszanować.
Chybaotymzapomniał.Miałambyćdlaniego
wszystkim,boonjestwszystkimdlamnie.Niestety…
rozżaliłasięAngelika.
Ewapochyliłasięidotknęłalekkodłonisiedzącej
naprzeciwkokobiety.
Wiem,żemnienieznasz,aleczasamidobrzejest
siękomuśzwierzyć.Znieznajomyminiemamyzbyt