Treść książki

Przejdź do opcji czytnikaPrzejdź do nawigacjiPrzejdź do informacjiPrzejdź do stopki
wylądowalipodbudkąZemananadworcu.
Kierowniku,mójstarymawprzyszłymtygodniu
urodziny.Niewiem,comukupić.Ależemsobie
przypomniał,żeonlubidomowewędliny…Niemiałby
pantakzkilotejswojejwędzonki?rzuciłjakby
odniechceniaŠmídmajer.
Sprzedawcaswoimzwyczajemwytarłnajpierwdłonie
wfartuch,położyłręcenaladzieizmierzyłchłopakaprzez
okienkopodejrzliwymspojrzeniem,jakbytennaruszył
jakieśtabu.Domłodegodotarłonaraz,żefacetpewnie
sprzedajemięsonaczarno,aoniniemieliprawasię
otymdowiedzieć.Zemanpodrapałsiębrudnymipalcami
poszczeciniastympodbródku.
Nakiedybyśpotrzebował?burknął.
Leošodetchnąłzulgą.Umówilisięnasobotę,ustalili
cenęiilość(stopięćdziesiątkoronzakawałekwędzonego
boczkubyłoznaczącymubytkiemwbudżecie
Šmídmajera,alemasarzzapewnił,żeprzywiezietowar
pierwszejklasy,aszanownytatuśbędziegowspominać
przeztydzień;mówiącto,zwerwąwymachiwałrękami
opalcachpokrytychczarnymnalotem).Wsobotę
popołudniumłodzizjawilisięprzybudce,zamówilipiwo,
aLeošwyłożyłnaladętrzypięćdziesięciokoronowe
banknoty,zaktóredostałkulistąporcjęmięsaowiniętą
wśrodowe„Rudéprávo”.Wieczoremzłożyłojcużyczenia
iwręczyłprezent.Solenizantbyłwsiódmymniebie,
otworzyłsłoikkorniszonówipiwo,apotemzabrałsię
zakosztowanie.Całyboczekspałaszowałprzyjednym
posiedzeniuprzedtelewizorem.Matkapodejrzliwie
spoglądałanamięsoichciaławiedzieć,skądsyn