Treść książki
Przejdź do opcji czytnikaPrzejdź do nawigacjiPrzejdź do informacjiPrzejdź do stopki
–KarolinaRybińska–mruknęłam.
–A,Ina.Onaczęstoodwieszasłuchawkę.Albojakieś
kableprzecina.Wszystkojejprzeszkadza,człowieknawet
muzykiniemożeposłuchać.Sąsiadamijesteśmy.Japod
siódemką,aonapodósemką.Pewniecośpiszeinie
otwiera.Proszę,wejdź.Boczekając,ażciotworzy,
naprawdęmożeszstaćtutajcałąnoc.
Poszłomiłatwiej,niżsięspodziewałam.Myślałam,
żenaślepobędępukaćwewszystkiedrzwipokolei,
udającroznosicielaczegokolwiek.Choćbydobrejnowiny,
którejniestetyniemiałam.Naszczęścieniemusiałam.
Stałampodnumeremósmymiwaliłamwdrzwi.
Oczywiścienajpierwzapukałam.Niktnieotworzył.Byłam
pewna,żejestwdomu,bodwiegodzinywcześniejtam
wchodziła,anapewnonieprzeoczyłabymjejwyjścia.Nie
spuszczałamwzrokuzdrzwidoklatki.Jużzaczęłamsię
bać,żecośsięstało,gdynagledrzwisięotworzyły.
ZbliskaInawydawałasięjeszczewyższa.Stała
nieuczesana,bezmakijażu,tymrazemnie
wdzianinowychciuchach,awpuszystymfrotowym
szlafroku.Wyglądałazupełnieinaczejniżtaosoba,która
przedkilkomagodzinamiwbiegaładoklatki,stukając
wysokimiobcasamieleganckichszpilek.Gdyotworzyła
drzwi,zmieszkaniadoleciałzapach–awłaściwiesmród
–dymupapierosowego.
Oczywiścienajpierwupewniłamsię,czytoona,
boprzecieżmogłamlataćzakimśinnym.Aletobyłaona.
Kobietanajważniejszadlamojejmatki.
Itanajważniejszakobieta,zarazpotym,gdyzaczęłam
jejowszystkimmówić,poprostuzamknęładrzwi
izostawiłamnienaklatce.Mokrą,zziębniętąibardzo
rozczarowaną.Byłamwtedyprzekonana,żetojakaś
pomyłka.ŻetonapewnojakaśinnaKarolinaRybińska
byłanatejliście,anietakobieta,któramniewysłała
nadeszcz.ZadzwoniłamdoFilipa.Możejakimścudem
jeszczeniewyjechał?
–Cześć,Filip.–Starałamsię,bynieusłyszałwmoim
głosierozczarowania.–Gdziejesteś?
–Astałosięcoś?–Jednakwyczuł,żecośniegra.