Treść książki
Przejdź do opcji czytnikaPrzejdź do nawigacjiPrzejdź do informacjiPrzejdź do stopki
–Nie,nie.–Roześmiałamsię.Jaktołatwograć
zadowolenie.Możejeślibędęgraćjeszczebardziej
przekonująco,tosamawtendobrynastrójuwierzę?
–Chciałamtylkowiedzieć,gdziejesteś.Nowiesz,
martwięsięociebie.
–Niewiem,gdzieśprzedNidzicą.Aco,wracać
pociebie?–zapytał.Zabrzmiałotonawetdośćpoważnie.
Ilebymdałazato,bypomniewrócił.Możegdybybył
gdzieśbliżej,naprzykładwCiechanowie,poprosiłabym,
byzawrócił.Alewtejsytuacji?PrzecieżNidzicatoblisko
połowadrogidoGdańska.
–Nie,nocoty.–Granieosobyzadowolonejzżyciaszło
micorazlepiej.–Myślałam,żejesteśgdzieśbliżej,
bochybazostawiłamwsamochodziejednąreklamówkę.
Wiesz,szczoteczkidozębówniemam–paplałam
beztrosko.
–Teraztotrochędaleko.Gdybyśpowiedziała,żemusisz
sięzemnąnatychmiastzobaczyć,tobymzawrócił.Ale
dlaszczoteczki?Niewarto!
Miałamochotęmupowiedzieć,żewcaleniechodzi
oszczoteczkę.Tabyłaprzecież,jakzawsze,wmojej
kosmetyczcewplecaku.Tuchodziłoomnie.
Wstałamzeschodówiwyszłamzklatki.Miałamzamiar
dotrzećnadworzecistamtądpojechaćdodomu
pociągiem.Jeszczeautobuswchodziłwgrę,alebilety
możnabyłokupićtylkoprzezInternet.Najchętniej
usiadłabymnamurkuisięporyczała.Mamabardzosię
pomyliłaztąpierwsząnaliście.Bardzo.Podobniejak
zinnymipozycjami.
Gdyprzeszłamprzezmałąuliczkę,ostatniraz
spojrzałamwjejokno.Staławnim,machaładomnie
rękąicośkrzyczała.Podeszłambliżej.
–Hej!Nodobra!Wejdź!–usłyszałam.
Oczywiściegodnośćkazałamiodwrócićsięnapięcie
iiśćdalej.Jednakmiałamcośdozrobienia.Czasami
trzebaschowaćdumędokieszeniisięuśmiechać,
byzałatwićto,cojestdozałatwienia.Nauczyłamsiętego
podczaschorobymamy.Zatemschowałamtędumę
iwróciłam.Znowustałamprzedtymisamymidrzwiami,