Treść książki

Przejdź do opcji czytnikaPrzejdź do nawigacjiPrzejdź do informacjiPrzejdź do stopki
niepotykałaninieprzewracał.Dobreito.Niestety
ławkowiczedostrzeglinas.Wiedziałem,żetosiędobrze
skończyćniemoże.Wszyscymoikumplezbloku,plus
kilkuzinnychidziewczyny.
Przechodzącobokławkipowiedziałemzwykłe
cześć
.Zerknąłemtylkonanichprzezsekundę,bonie
miałemodwagipatrzećdłużej.Aletoimwystarczyło.
Szmerprzebiegłprzezgrupę,jakieśśmiechy.Ktoś
wyciągnąłpapierosa.Innywystrzeliłzpalcówślinę
pomieszanązgilami.
Byłemjużprzyklatce,czekałemnatatę.Istałasię
rzecznajgorsza,jakastaćsięmogła.Podszedłdonich
izacząłdyskusję.Myślałem,żenicgorszegoodspaceru
zpijanymrodzicemmnieniespotka.Nicgorszegoniż
trzygodzinnyspacerzalkoholikiemprzezmiasto
wsobotniwieczór.
Jakżesięmyliłem.
Tato,chodźdodomuprosiłem,aleonniesłuchał.
Niepierwszyrazzatrzymałsięprzyławcewsamych
spodenkach,bosoipijany.Długie,nigdynieprzycinane
paznokciedopełniaływizerunkutroglodyty,który
postanowiłzaszalećzmłodszymiotrzydekady
dzieciakami.Iudowodnićimwszystkim,jakitoonjest
zabawny.
Zostawtatę,mafajnehistorie!Ktośzaśmiałsię
szyderczo,ktośinnyprawiezakrztusiłsięześmiechu.
Któraśzdziewczynzaklęłasiarczyście.
Tato.Tato.Tato!Chodźdodomupowiedziałem
zupełnieniepotrzebnie,boonbyłjużwamoku.