Treść książki

Przejdź do opcji czytnikaPrzejdź do nawigacjiPrzejdź do informacjiPrzejdź do stopki
znałkażdego,niemiałonawetsensusprawdzanie,czy
ktośniewnosialkoholunaterenstadionu.Dziurawe
ogrodzeniesprzyjałoprzemycaniuprocentów.Senne
życie,smutniludzie,brakperspektyw.
Obudziłemsięgdzieśprzeddziesiątą.Jakkażde
dzieckowmoimwiekunieprzykładałemwiększejwagi
doobowiązkówdomowych.Odrzuciłemkołdrę,poduszka
spadłanapodłogę.Poszedłemdołazienki.Moczwystrzelił
nakilkaróżnychstronświata.Uciekałnaboki,nawannę
iścianęzasedesem.Szybkowłożyłemmajtki,nie
umyłemrąk.Wtamtymczasiekąpielmnieprzerażała.
Zgasiłemświatło,zamknąłempocichudrzwi.Kątem
okazauważyłem,żetatajestjużpijany.Podłóżkiem,
naktórymspał,stałabutelkataniegowinaowszystko
mówiącejnazwie„Bizon”.Niedowypiciasiarka
pomieszanazowocami.Smakbezznaczenia,bylekopał.
Koszt:dwapięćdziesiąt.Doogarnięcianawetdlaekipy
żuli,którychwmoimmieścieakuratniebrakowało.
Mamajakzwyklekrzątałasiępokuchni.
Cześć,syneczku.Chceszśniadanie?
Dopierowstałem,mamo.Jeszczenieteraz.
Topowiedz,kiedybędzieszgłodny.
Mamazawszenaposterunku,czujnaiuważna.
Pracowałanatrzyzmianywjedynejfabryce
wośmiotysięcznymmieście.Tataniepracowałnigdzie.
Iwszędziezarazem.Zawszezahaczyłsięgdzieś
naskopaniedziałki,zasadzeniewarzyw,wyrwanie
chwastów,wyniesieniemebli,odśnieżenieprzedsklepem.
Generalniewszystkowydawałnaalkohol,dodomu
przynosiłdrobnealbonic.Wkonsekwencjiludzie,którzy