Treść książki

Przejdź do opcji czytnikaPrzejdź do nawigacjiPrzejdź do informacjiPrzejdź do stopki
własnegoserca.Wciążniepotrafięopanowaćdrżeniarąk,kiedyonim
myślę.Złamałmiserce.
WyjechałnawymianęstudenckądoHiszpanii.Żegnałam
gonalotniskuszczęśliwa,żepodążazamarzeniami.Pewna,
żedomniewróci.Iwrócił,aleniedomnie.Zaczęłosięodbrakuczasu
isporadycznegoodpisywanianawiadomości.Myślałam,żepoprostu
niemaczasu.Myliłamsię.Wymianasięskończyła,aArturnawetsię
domnienieodezwał.Jużnigdy.Takpoprostu.Trudnobyłochodzić
zwysokouniesionągłową,aledziadeknauczyłmnie,żegodność
tojedyne,czegoniktniemożemiodebrać.
Dałamradę.Zadniazwysokouniesionymczołem,awnocy…
nocebyłyjużtylkodlamnie,więcpłakałamwpoduszkęimodliłam
sięozakończeniestudiów.Wdniu,wktórymodebrałamdyplom,
obiecałamsobie,żetokoniec,niebędęsięoglądaćnaprzeszłość.
Ajednak.Jednospotkanieistojępodprysznicem,rozpamiętującból,
którysprawiłmitenmężczyzna.Dość.
Nerwowozakręciłamkurkiiowinęłamsięręcznikiem.
Wiedziałam,żeotejporzewszyscyjużwswoichpokojach.
Dziadeknawetniewiedział,żebiorętuprysznice.Myślał,żenadal
mieszkamwnaszymmieszkankunaMokotowie,alepostanowiłam
jewynająć,bymiećpieniądzenaośrodekdlaniego.Jaitakciągle
jestemwpodróży,więcsamochódmiwystarczał.Terazjednakmuszę
cośwymyślić.Wnajbliższymczasieniemamszansnawyspaniesię
whotelowymłóżkutegoczyinnegomiasta,wktórymprzyszłoby
milądować.
Westchnęłamzrezygnacjąiwłożyłamczyste,wygodneubranie.
Nawyświetlaczutelefonudostrzegłamnieodebranepołączenie
znieznanegonumeru.Jużzapóźno,byoddzwaniać,aleniezapóźno,
byzadzwonićdonajlepszejkumpeli.Prawdopodobieństwo,
żeodbierze,jestznikome,alemożewcałymtymnieszczęściuchoćraz
lossiędomnieuśmiechnie?