Treść książki

Przejdź do opcji czytnikaPrzejdź do nawigacjiPrzejdź do informacjiPrzejdź do stopki
Elizabethzmarszczyłarudebrwi,przygryzłakarminowąwargę.
SkorosłużynaFortuniezapytałaniepewnietojakimcudem
niewiedział,którytookręt?Przecieżnanimpływa,czyżnie?
Barbaraodwróciłagłowę.Myśl,żewypadłanabardziejbezmyślną
odtowarzyszki,byłaniedoprzełknięcia.
Flynnbłądziłpopiaszczystejplażyjakskołowanamucha.Niemiał
pojęcia,jakwyglądająmężczyźni,októrychmówiłyznudzone
przesiadywaniemnabalkoniekobiety,toteżrozglądałsięzaludźmi
szykującymiswełodzie.Tychbyłojednakwielu.Odpływ,jakzwykle,
byłatrakcyjnydlawyruszającychwrejsżeglarzy,kupców,żołnierzy
i,rzeczjasna,piratów,którzy,choćcorazmocniejprześladowani,
wciążchętnieprzybywalidoPortRoyal,miasta,któremuniejakodali
życie,zwożąctutonyskarbówitowarówwszelakiejmaści.Tezwykle
przewożonebyłydalej.TrafiałynarynkizbytuwTrzynastuKoloniach
ioddalonejotysiącemilAnglii.
Chłopakzagadywałprzypadkowychmężczyzn,pytającich,czy
możeniepłynąnawciążkotwiczącąuwybrzeżaFortunę.Ci,zajęci
cyzelowaniemszalup,taksowaniemtowarowychskrzyń,
buchtowaniemiprzenoszeniemtowarówzmiejscanamiejsce,
certowalisię,grzeczniejlubmniej,zbywaligozdawkowymi
odpowiedziamiczypoprostuignorowaliwsposóbtaknieuprzejmy,
żemożnabypomyśleć,ktośnapchałimłajnadouszu.Otym
samympomyślałzirytowanyFlynn.
Gdytakkluczył,apotspływałmupoodsłoniętymczole,usłyszał
gwizdanie.Początkowobyłtopojedynczyikrótkiświst,później
jednakfiukającyponowiłsygnał.Zdezorientowanychłopakobejrzałsię
zasiebie.Znówpożałował,żenieporwałzrezydencjijakiegoś
kapelusza.Odbijającysięnabladympiaskublasksłońcabiłwoczy
niemiłosiernie.Złożywszydłoniewdaszekiprzyłożywszyjedoczoła,
Flynnpowiódłwzrokiemwzdłużliniizpozoruporzuconychszalup.
Przyjednejznich,niezbytdużej,stałaczwórkaludzi,ajedenznich
wyglądałtak,jakbyczekałwłaśnienaniego.