Treść książki

Przejdź do opcji czytnikaPrzejdź do nawigacjiPrzejdź do informacjiPrzejdź do stopki
Młodzienieczbliżyłsięniepewnie.Terazmógłlepiejprzyjrzećsię
temu,którynaniegozagwizdał.Mężczyznaoogorzałej,pokrytej
rdzawo-szarymzarostemtwarzymiałwąskieczoło,szeroki,wyraźnie
przepitynos,oczykolorugrynszpanuipostrzępionebrwi.Nagłowie
nosiłkapeluszzmewimpiórkiem,niżejnaszyjnikzpereł,otrzy
rozmiaryzadużywamsiszablęuboku.Kiedysięuśmiechnął,
kuzdziwieniuFlynnadowiódł,żeniemastereotypowychbraków
wuzębieniu.Jegozęby,choćnietakostre,byłybiałeniczymkły
rekina,copodkreślałzochotą,uśmiechającsięszerokojak
wspomnianydrapieżnik.
Hej,szukaszdroginaFortunę?chrapnąłnieznacznie.Dopiero
sięzaciągnąłeś,co?
Ja…Flynnzamrugał,próbującimprowizować.Znaczytak.
NaFortunę.Przyjęlimnieparędnitemu…
Toczemuśsięspóźnił?prychnąłsiedzącywłodzikamrattego,
którygwizdał.Pewniejakmyprzeholowałeśtejnocywburdelu?He,
he.
Gwiżdżącyuciszyłtowarzyszanieprzyjemnymspojrzeniem.
JestemThomasPurefoy,starszymarynarz.CitutajtoPerry
Holloway,zwanyFistaszkiem,SamuelGraves,alemożeszteżnaniego
mówićSammy,iEdmundScott,głównypomocniknaszegocieśli.
Witajwwesołejkompanii.Maszszczęście,żejeszczenie
odpłynęliśmy,chłopcze.Wsiadaj,aoswojejniepunktualnościnie
wspominajkapitanowianiżadnemuzoficerów.Najlepiejwogólenic
niemów,jasne?
Flynnpokiwałgłową,poczymzająłmiejscenadesceobokżeglarza
odzianegowbeżowypłaszcziprzepasanegoczarnymbandolierem.Był
toSamuelGraves.
Dobra,wiosławłapyzakomenderowałPurefoyijazda,
wiosłowaćrówno.Ladachwilazaczniesięodpływ.
EdmundScottpagajemodepchnąłichodusypanejzkamieni
ipiaskukei.Płynęliwzdłużniej.KuFortunie.Kuprzygodzie.