Treść książki
Przejdź do opcji czytnikaPrzejdź do nawigacjiPrzejdź do informacjiPrzejdź do stopki
–Teżmiarystokratka–prychnęłarudowłosa.–Zwykłakurwa
ityle…
Malującasięprostytutkaodłożyłanabokkosmetyczneutensylia.
Obróciłagłowęwkierunkuboczącejsiętowarzyszki.
–Doprawdyniewiem,cociędziśugryzło,mojadroga.Może
powinnaśzrobićsobiewolne?Wymoczsięwbalii,nasączwłosy
jakimśolejemipoprostuodpocznij.
Elizabethzamaskowałazłośćpozornymuśmiechem.Odwróciłasię,
znówstająctwarządoulicy.Tymrazemjejuwagęprzykułwidok
pędzącejosoby,któraszaleńczoprzeciskałasięprzezzgiełk
poruszającychsięmozolnieprzechodniów.Naniektórychznich
wpadałazimpetem–itakteżprzezniądokumentyjakiegośurzędnika
wylądowaływbłocie,akobietaniosącawiklinowykoszwypchany
zielonymijabłkamiupuściłagowprostteatralnympodrzuceniem.Jej
towarpofrunąłwczterystronyświata.Częśćowocówkobiecina
utraciłabezpowrotnie,gdytepadłyłupemokolicznejbiedoty
iżebraków.Sprawcacałegozamieszaniagnałnaprzód,nibynaoślep,
szaleńczoizupełnietak,jakbyzanimkroczyłstryczek,wnajlepszym
wypadkulatawięzienia.Szaleniecuciekałwstronęszalup.Zanim,
wodległościniewiększejniżosiemdziesiątjardów,podążaliuzbrojeni
mężczyźni,brytyjscyżołnierzeodzianiwczerwonefraki,aniezwykła
milicja.Musiałbyćtozatemprzestępcawysokiejrangi,choćtaką
pewnośćmieliwyłączniegoniącygomężczyźni.
–Spójrz!Barbara!
–Coznowu?
–Żołnierzekogośgonią.
Teprzekazanezegzaltacjąrewelacjeniewywarłynaciemnowłosej
żadnegowrażenia.Jakgdybynigdynicpiłowaławskupieniuswe
szponiastepaznokcie.
–Nicnowego.Tutajstalektośkogośgoni.
Uciekinierznajdowałsięjużbliskoplaży.Goniącygożołdacy
zatrzymalisięnaśrodkuskrzyżowaniależącegomiędzyceglanymi