Treść książki

Przejdź do opcji czytnikaPrzejdź do nawigacjiPrzejdź do informacjiPrzejdź do stopki
winformacje,dziękiktórymmieliśmysięwkońcuwydostaćztego
przeklętegomiasta.
Rozejrzałamsięnaboki,poczympokonałamstertęcegieł,które
kiedyśstanowiłyfasadębanku.Syknęłamzbólu,gdypoczułam,jak
brzegiemrękiocieramocośwyszczerbionego.Poirytowana,kopnęłam
jakiśrupiećmetalowąliteręC,któraodpadłaznapisuznazwą
instytucjiinatychmiasttegopożałowałam.Brzdękistukotodbiłysię
echemodpobliskichbudynków,zagłuszająccicheszeptyinieśmiałe
kroki.
Rzuciłamsiępędemwkierunkuruiniprzykucnęłamzanajbliższą
stabilnąścianą.
Czysto!
Czysto…
Obracającsię,obserwowałam,jakpodrugiejstronieulicyżołnierze
rzucająsięprzeszukiwaćwejściadobiurisklepów,zasypane
odłamkamiszkła.Naliczyłamdwanaściehełmów.Muszęsięschować.
Rozejrzałamsięwokoło,skanującwzrokiempoprzewracanenadpalone
meble,poczymruszyłamwstronęjednegozbiurekzciemnego
drewnaisiępodniewsunęłam.Chrobotgruzunachodnikuzagłuszał
dźwiękmojegonierównegooddechu.
Nieruszałamsięzmiejsca.Zapachdymu,popiołuibenzynypalił
mniewnozdrza,alecierpliwieczekałam,głosyucichną.
Niepewnośćściskałamiżołądek,wkońcujednakwypełzłamspod
biurkaizaczęłamczołgaćsiępopodłodzewkierunkuwyjścia.Ciągle
byłamwzasięguwzrokużołnierzy,którzysprawdzalirumowisko
wpołowieulicy,niemogłamjużjednakczekaćaniminutydłużej.
KiedyprzedarłamsięprzezwspomnieniaszeregowejMorales
izlepiłamzesobąkawałkipotrzebnychmiinformacji,poczułam,jakby
zpiersispadłmikawałbetonu.Kobietapokazałamidziurywobstawie
autostradytakwyraźnie,jakbyzaznaczyłajenamapiegrubymi
czarnymiliniami.Powszystkimmusiałamjedyniewymazaćzjej
pamięciobraznaszegospotkania.
Wiedziałam,żebyliagenciLigiDzieciniebędązadowoleni,