Treść książki
Przejdź do opcji czytnikaPrzejdź do nawigacjiPrzejdź do informacjiPrzejdź do stopki
Obciążeniem.Przycisnęłampięśćdoust,żebypowstrzymaćżółć
podchodzącąmidogardła.Wiedziałam,jakLigaradzisobie
z„obciążeniami”.Wiedziałamrównież,cozrobiękażdemuagentowi,
którypodniesienamnierękę.
Senodchyliłasiędotyłu,opierającdłonieopodłogę.
–Bezwzględunato,plansięniezmienia.
–Wporządku.–Gateszwinąłwkulkętorbępochipsach,które
właśniepochłonął.–Iletegomusimyzanieśćdobazy?Nie
pogardziłbymjeszczejednymbajglem…
Opakowaniepaluszkówitorebkabułekdohotdogów.Oto,comieli
zanieśćsiedemnaściorgudzieciomigrupceagentów,którymprzypadła
rolanianiek.
Zaczęlisiępodnosić,więcprzywarłamdościanybudynku.
Czekałam,ażwyjdąprzezoknoirozejrząsięwokoło,poczym
wstałamiruszyłamichśladem,zaciskającdłoniewpięści.
Utrzymywałamsporydystansażdochwili,kiedymoimoczomukazał
sięmagazyn.
Zanimagenciprzecięliostatniąulicę,Senuniosłanadgłowę
zapalonązapalniczkę,takbyustawionynadachuagentmógłzobaczyć
płomień.Wodpowiedzirozległsięcichygwizdoznaczający
pozwolenienawejście.
Przebiegłamdzielącąnasodległość,zanimSenzaczęłasięwspinać
zaswoimitowarzyszamipodrabinieprzeciwpożarowej.
–AgentkoSen!–rzuciłamoschle.
Kobietagwałtownieodwróciłagłowę,jednąrękąprzytrzymującsię
drabiny,adrugąsięgającdokaburypistoletu.Dopieropochwili
zorientowałamsię,żeodkądzaczęłamichśledzić,jateżprzezcały
czaszaciskamdłońnabronitkwiącejwkieszenimojejkurtki.
–Czego?–warknęłanamójwidokidałaGatesowiiFergusonowi
sygnał,bykontynuowaliwspinaczkę.