Treść książki
Przejdź do opcji czytnikaPrzejdź do nawigacjiPrzejdź do informacjiPrzejdź do stopki
−Przetestowałemje.Kazałemkażdejodtworzyćwykresalbotabelę
izrobiłytobezbłędnie.Myślę,żepowinniśmypozwolićagentom
zatrzymaćplecak.Pomożenamtouśpićichczujność.
Trzymałamsięprostoipatrzyłamponadjegogłową.Wystarczyło,
żesłyszałamjegopołudniowyakcent,niechciałamdodatkowowidzieć
uśmiechu…Wolałammiećsięnabaczności,bocharakterystyczny
urokosobistybraciStewartówpotrafiłbyćniebezpieczny.
−Mampewienpomysł.Aleprzeczuwam,żeniebardzocisię
spodoba–dodał.
−Ładnypoczątek.
−Mówiępoważnie,perełko.Tomusipozostaćmiędzynami,
rozumiesz?Wprzeciwnymrazienicztegoniebędzie.Obiecajmi,
żenikomuniepowiesz.Tojedynysposób,bysięichpozbyć,zanim
onipozbędąsięnas.
Wyciągnąłdomnierękę.Zawahałamsię,alewkońcupodałam
muswoją.Trzymałamjegodłońwystarczającodługo,bypoczuć,jak
naturalnewewnętrzneciepłorozgrzewaotaczającenaspowietrze.
Clancypowiedziałmikiedyś,żewśródobdarzonychzdolnościami
psionicznymimusiistniećnaturalnahierarchia.Żeciznajwiększą
mocąpowinniprzewodzićpozostałymitotylkodlatego,żeniktnie
jestwstaniesięimsprzeciwić.ŚciskającdłońCole’a,zrozumiałam,
żetoprawda,alezinnegopowodu.Jakonajsilniejsiwidzieliśmycałe
spektrumdobraizłatowarzyszącegozdolnościom.Wzbudzaliśmy
strachinienawiść,aleprzytymbaliśmysięinienawidziliśmysamych
siebie.Żadneznasnieprosiłooto,codostało.Nigdynie
korzystaliśmyzmocydłużej,niżbyłotokonieczne,aninie
wykorzystywaliśmyswojejpozycji.Wpraktycewięcjakoci,którzy
mielinajwiększąmoc,musieliśmystaćwpierwszymrzędzie,choćby
dlatego,żepotrafiliśmynajlepiejchronićpozostałych.
Uścisnęłammurękę.Zanimponownieprzybrałcodziennąmaskę
aroganckiejnonszalancji,najegotwarzypojawiłsięprzebłyskulgi
iwdzięczności.
−Wtakimrazie,jakijestkolejnyruch?–zapytałam.–Jakzdołamy