Treść książki

Przejdź do opcji czytnikaPrzejdź do nawigacjiPrzejdź do informacjiPrzejdź do stopki
Niespodziewanierozległsiętrzaskjakprzyłamaniukości…
Towiatrwyrwałcałyfragmentblachyicisnąłprostonanas.
Schyliłamgłowę,nakrywającwolnąrękąikalkulując,jakszybko
będziemymusielisięzerwaćizacząćbiec,kiedyblachazacznie
złoskotemobijaćsięotory.
Jednouderzenieserca,drugie,trzecie…Pozawyciemwiatruimoim
ciężkimoddechemwokółpanowałakompletnacisza.Podniosłam
głowęidostrzegłam,jakzaskoczenienatwarzyCole’azamieniasię
wulgę.Obróciłamgłowę,żebysprawdzić,cobyłotegoprzyczyną.
Wielkizardzewiałykawałblachytkwiłwmiejscu,wktóreuderzył
popierwszymniebezpiecznymodbiciu.Wyginałsięwnasząstronę,
alepozatym,żedrżałjaknapiętymięsień,byłnieruchomy.Liam
wyciągałrękęwjegokierunku.Najegotwarzywidniałopełne
skupienie.
Widziałamjużwcześniej,jakzapomocąswoichzdolnościrzuca
dużocięższymiprzedmiotami…Tymrazemjednakzaprzeciwnika
miałporywistywiatr.
Pulpetsięporuszył,aleLiamtylkoszepnął:
Mamwszystkopodkontrolą.
Colepstryknąłpalcami,żebyprzyciągnąćmojąuwagę,iwskazał
wgóręnaautostradę.Wśródznajdującychsiętamżołnierzyznów
zapanowałozamieszanie.Wycelowanewnasreflektoryzgasłyiwtej
samejchwiliwojskowaciężarówkapodjechaładopojazdówbojowych
stojącychnadrodze.Dopieropochwilidotarłodomnie,cosiędzieje.
Przyjechali,żebywymienićsamochodyiświatła.Toniepatrolani
wartownicy.
Jedenzpojazdówruszył,zawróciłszerokonapustychpasach
autostradyipopędziłnazachód.Wpatrywałamsięwjegooddalające
siętylneświatła,akiedyzniknął,znówspojrzałamwgórę,mrużąc
oczywblaskureflektorów.Żadnegoruchu.Odjechali.
Coledoszedłdotakiegosamegowniosku.Powoliuklęknął,
anastępniewstał,wskazując,byśmyposzliwjegoślady.Liam