Treść książki
Przejdź do opcji czytnikaPrzejdź do nawigacjiPrzejdź do informacjiPrzejdź do stopki
RozdziałI
Ulicebyłypuste.Ludziechowalisięprzedsłońcem.Balisiępo-
rwań.Ojcowieodprowadzalicórkidoszkół.Ojciecprzyjaciółki
Lubnyszedłzniądoskrzyżowaniaprzedszkołąiczekał,ażrazem
zkoleżankąbezpieczniewejdziedobudynku.Bezpiecznie.Uniknie
porwania.Unikniegwałtu.Przeżyje.
–Naródirackipotrafisięprzyzwyczaićdoróżnychrzeczy–
mówitwardoLubna.–Terazjestmasakra,aleludziechodządo
restauracji.Naplaczabaw.Starająsiężyćoboktegowszystkiego.
MatkaisiostrywyjechałydoPolski.Lubna,studentkapierw-
szegorokumedycyny,powiedziała:jazostaję.Nierzucęstudiów.
Ojcieczostałznią.
NapierwszymrokuporwanoPolkę,którąznałacałarodzina.
Nadrugimrokujakiśterrorystawlazłdobudynku,pamięta
Lubna.Innymrazemktośwrzuciłbombę.Siławybuchuwytłukła
wszystkieszyby.
–Szczęśliwiewtedyniebyłozajęć–rzucalekko.Pochmurnieje,
kiedywspomina:–Ojciecmówił,żeBagdadwyglądajakmiasto
podczasdrugiejwojnyświatowej.
W2006rokusystem,itakkulawy,gwałtowniesięzałamał.Oj-
ciecpodjąłdecyzję.Wyjeżdżają.
–Naszczęściemieliśmydokądwyjechać–mówiLubna.Po-
czekalidolata.WakacjeitakzawszespędzaliwPolsce,botujest
chłodniej.–Tutajbezpieczeństwojestnormalne.Unasnormalne
jestniebezpieczeństwo.Mamamówi,żegdysiostraijabyłyśmy
młodsze,zawszepodczasburzydosłownieprzywierałyśmydościa-
ny.Grzmotybrałyśmyzadźwięksilnikówsamolotu.Ajaksamolot,
18