Treść książki

Przejdź do opcji czytnikaPrzejdź do nawigacjiPrzejdź do informacjiPrzejdź do stopki
sięgonieimał.Amożepoprostugoprzekupiłinwestując
wstylżyciaiapanażeztymzwiązane.Opalona,wypoczęta
twarz,naktórejzaledwierysowałysięzmarszczkimimiczne
mogławystępowaćwreklamiemęskichkosmetyków.
Nienagannieprzystrzyżone,szpakowatewłosyświadczyły
oelegancjiiskłonnościdodbaniaosiebie.Pomimopóźnej
porymężczyznaprezentowałsięjakbydopierocowyszedł
zatelierstylisty.
Jegogośćmógłbyreklamowaćskutkiwszystkich
zabójczychużywekdostępnychwoficjalnyminieoficjalnym
obiegu.Rozbieganeoczyzdradzałyjakiśwewnętrzny
niepokój,ale
wbitewkątkanapyciałoprzypominało
katatonicznystupor.
Jednymhaustemwychyliłzawartośćszklankiiwyciągnął
zasuszonądłońsięgającpokopertę.Niemówiącanisłowa
opadłponowniewwygodnesiedzisko.
-Niesłyszępotwierdzenia.
Korneliuszniespuszczałwzrokuzeswojegogościa.
-Comampowiedzieć...,żedziękujęzawspółpracę
izgłosićsiędopośredniaka?
-To,comaszwkopercieoszczędnymludziomstarczy-
łobynarok.
-Niejestemoszczędny.
Wgłosiechudegodałosięwyczućnutęirytacji.
-Twójwybór.Janatwoimmiejscuzmieniłbymstylży-
ciai
Wstwierdzeniustarszegozmężczyznniebyłotonu
mentorskiego.
-Niejesteśnamoimmiejscu.-wątłeciałowyprężyłosię
wfotelu.-Mógłbyśchociażrazokazaćjakiśludzkiodruch.
-Comasznamyśli?-SpytałMazowiecki.
7