Treść książki
Przejdź do opcji czytnikaPrzejdź do nawigacjiPrzejdź do informacjiPrzejdź do stopki
sierotom.Toimprzynosiławszystkiewiktuałyzdobyte
przezWłodka.
–Copowiedziałtwójdowódca?–spytała
zniepokojem,badawczomusięprzyglądając.
–Musimyotymporozmawiać.–Westchnąłizarzucił
sobieworeknaplecy.–Tonicstrasznego–dodał,
widzącjejzdenerwowanie.
Zatargałworekdokuchninaparterze.Kiedymył
zakurzoneręce,dopomieszczeniawbiegłazdyszana
dyrektorkasierocińca.
–Obywatelukapitanie,czymoglibyściezobaczyć
próbęnaszejakademii?Bardzoproszę,totakieważne
dladzieci.
Lilauśmiechnęłasiędoniegozachęcająco,więcbez
ociąganiaruszyłzadyrektorkąposkrzypiących
schodachdodużejsalinapiętrze.Odświętnie
wypucowaneigładkouczesanedzieciakistałyrównym
rzędempodrugiejstroniesali.Byływróżnymwieku,
ustawionewedługwzrostu.Zzainteresowaniem
przyglądałysięmundurowiWłodka.Pochwilinaśrodek
wyszłaciemnowłosadziewczynkaimocnymgłosem
zaczęłarecytować:
Wyszłomiastoitłumyrozkołysałrytmżycia,
marszemorkiestrzielonymundurwykwitłnabruku.
Dłoniewasze,coniosłytesztandarydozwycięstw,
dłoniewaszedziśspocznąnatraktorzeipługu
inazachód,nadNysękugranicompowiodą
Polskęwolną,rolniczą–ziemiępięknąimłodą[1].
Jegodłonienapługu?Natraktorze?Nicztego.
Rozbawionytąwizjąomałonieparsknąłśmiechem,ale
kiedyzobaczyłnatwarzyLiliwyrazdumy
zwychowanki,stłumiłwesołość.Zzachwytem
przyglądałsiężonieiporazkolejnypowtarzałmodlitwę
dziękczynnązajejodnalezienie.
–Totylkofragmentnaszegowystępu–objaśniała
mężowi.–Całośćbędzietrwałaokołogodziny.Nasze
dziecitakbardzosięstarają,żebyakademiawypadła
dobrze.Czywiesz,żeosiemdziesiątprocentznichbyło
analfabetami,zanimdonastrafiło?Częśćcudem