Treść książki

Przejdź do opcji czytnikaPrzejdź do nawigacjiPrzejdź do informacjiPrzejdź do stopki
niezauważona.Inapewnoniemamcoliczyć
najakikolwiekcud.Aninato,żefacetzaśnie,zmęczony
pilnowaniemmnie,aninanicinnego.Wtejchwili
zazdrościłammujednego.Samamiałamochotęzapalić!
Inaszklaneczkęczegośmocniejszego.Oczymmogłam
jedyniepomarzyć.Pozostawałomiczekaćnato,
coprzyniesieporanek.Jednowiedziałamnapewnotej
nocyjużniezasnę!
***
Nadranemzmęczeniewzięłojednakgóręiprzysnęłam
nakrześlepostawionympodoknem,gdziesiedziałam,
odkądzobaczyłamtajniaka.Obudziłamsięnagle,
wystraszonadogranicmożliwości.Całeciałomiałam
zdrętwiałeispięte,drgałymimięśnie.Spojrzałam
nazegarek,byłokilkaminutposiódmej.Zachmurzone
niebozwiastowałoopady,byćmożeśniegu.Tu,
napółnocykraju,byłojużcałkiemzimno.Wyjrzałam
ostrożnieprzezuchyloneżaluzje.Samochódstał,ale
nikogownimniebyło.Czyżbyfacetteżznudziłsię
pilnowaniemmnie?Amożeposzedłdotoalety?Nie
odważyłamsięjednakwykorzystaćtegofaktu
napospiesznąucieczkęichybadobrzezrobiłam,bojuż
pochwilirozległosiępukaniedodrzwi.Mojeserce
podskoczyłozobawy.
JoanOnari,amożeraczejFox,wiem,żetamjesteś!
Wpuśćmnie,topogadamy.
Niepozostawałonicinnego,jakwpuścićniechcianego
gościa.Tylkooczymmielibyśmyrozmawiać?Niebyłam