Treść książki
Przejdź do opcji czytnikaPrzejdź do nawigacjiPrzejdź do informacjiPrzejdź do stopki
***
Popokaziewróciłamdogarderoby.Odbywałsię
onwjednymzdomówtowarowych,wnajdroższej
dzielnicyTokio–Ginzie.Zapleczebyłotuodpowiednio
przygotowane,bopokazymodybyłyniemal
codziennością.Nadrzwiachwisiałaprzypiętapinezką
kartkazjegonazwiskiem.Chciałamtomiećzasobąjak
najszybciej,byzdążyćsięjeszczeprzebraćprzedfirmową
imprezą,naktórąbyłamzaproszona–rzeczjasna
–służbowo.Stałampoddrzwiamiubranawswojewytarte
dżinsyiobcisłątrykotkęmoro.Nagłowiemiałamczapkę.
Zbytwielerazymójspecyficznykolorwłosówbył
obiektemdrwin,zwłaszczatubylców.Kiedyszedł
korytarzem,otaczałgowianuszekdziewczyn.Piękne,
zadbaneidobrzeubranemodelki.Wyglądałamprzynich
jakkopciuszekitaknaglesiępoczułam.Bypoprawić
sobiehumor,wyjęłamplakietkęzlogogazety,schowaną
dotejporypodkoszulką.Podniosłamgłowę.Możenie
jestempięknościąimodelką,alemamswojądumę
ihonor.Inapewnowiększybiust!Odrazunapotkałam
spojrzeniezłotychoczu,okalanychdługimirzęsami.Przez
chwilęmniezatkało,alezarazsiępozbierałamdokupy.
–Coturobisz?–zapytał,podchodzącbliżej.
Ogniskowałspojrzenieowieleponiżejmoichoczu.
–Nadalpracuję!Muszęprzeprowadzićztobąwywiad
doczasopisma.Niemasznicprzeciwko?–Ukłoniłamsię
tradycyjnie,botymrazemmizależało,bygojednak
dosiebieniezrażać.
–Oczywiście,żenie.Oilesięsprężysz,bozagodzinę