Treść książki
Przejdź do opcji czytnikaPrzejdź do nawigacjiPrzejdź do informacjiPrzejdź do stopki
swoichstarychubrań.Spędziłamcałydzień,przerabiając
zbytciasnykombinezonnasukienkę.
–Chciałabyśtego?–zapytałababciapotym,jak
pokazałamjejmójszkicownikzpomysłaminasukienki.
–Zająćmojemiejscejakoprezeskazarządu,kiedybędę
gotowaprzejśćnaemeryturę?
Prawiesięwtedyprzewróciłam.
–Oniczyminnymniemarzę–powiedziałam.
Myślałam,żepotymwydarzeniuzaczniemniewięcej
uczyćofirmieibyciuprezeską,zwłaszczapoodejściu
mamy.Aleminąłjużprawiecałyrok,aonanatympolu
poświęcaEllznaczniewięcejuwaginiżmnie.Chcę
zapytaćdlaczego,alezakażdymrazem,gdypróbuję,nie
mogęznaleźćodpowiednichsłów,któreniebrzmiałyby
niewdzięcznielubnachalnie.
Niemogębyćjednaknaniązła.Zapewniłamiprzecież
miejscedożycia.Najważniejszejestterazudowodnienie,
żemogębyćtym,kimchce,abymbyła,żebynadal
czekałamnieprzyszłośćwRosewoodInc.,nawetjeślinie
pójdęnaFIT.
–Cieszęsię,żelubiszpracowaćwdelikatesach–mówi
babcia.–Tobardzoważne,byśwcześnienauczyłasię
niezależności.Ipodobamisiętentwójprzyjaciel,Miles.
Powinnaśczęściejzapraszaćprzyjaciół.
Niepoprawiamjej,żetomójjedynyprzyjaciel.Prawda
sprawia,żeotwierasięwemnieotchłańsamotności.
Zamiastsięwniąrzucić,przykładamwiciokrzewdonosa,
wdychającjegosłodkizapach.Tomnieuspokaja.
Opuszczamkwiatiodwracamsiędobabci
zwymuszonymuśmiechemnatwarzy.
–Niezłyteżzniegoposłaniec,co?
Nasekundęmiędzyjejbrwiamipojawiasięzmarszczka
świadczącaoniepokoju.Wiem,żepotrafiprzejrzećmoją