Treść książki
Przejdź do opcji czytnikaPrzejdź do nawigacjiPrzejdź do informacjiPrzejdź do stopki
idojrzewającychserów.Munduryikajdankimężczyzn
zostałyzastąpioneeleganckimismokingami
ipozłacanymispinkamidomankietów.Zupełniejakby
poulicachmiastarozszedłsięszept:„Niewygłupiajsię
piętnastegoczerwca.Wiesz,cotozadzień”.
Irzeczywiście,wszyscywiedzą.Todzieńurodzinbabci,
znanyteżjakooficjalnerozpoczęcielata,czylisezonu
imprezRosewoodów.
Pozatymtonietak,żewRosetownpanujewysoka
przestępczość.Jeślinieliczyćkilkuzbuntowanych
nastolatków,którzyodczasudoczasuzakradająsię
doopuszczonejfabrykinaobrzeżachmiasta,jesttudość
spokojnie.Akażdy,ktomógłbyzrobićcoś,czegonie
powinien,itaktujest.Natympolegapiękno
iprzekleństwoimprezwposiadłościRosewoodów.
Wszyscyotrzymujązaproszenieopatrzonewoskową
pieczęcią.
Bioręłykszampanatylkodlatego,żemogę.Opróżniam
prawiecałykieliszekjednymhaustem,podczasgdy
muzykamieszasięzkakofoniągłosówrozmawiających
gości,obmywającmnieniczymjednawielka,chaotyczna
fala.Kiedyopuszczamrękę,zauważam,żeprzygląda
misiękomendantClaremon,akawałekprosciutto
prawiespadamuzkrakersa.Niejestprzyzwyczajony
dotego,żesiedemnastolatkijawniesprzeciwiająsięjego
autorytetowi,zwłaszczawmorzuludzi,którychoboje
znamy.
Marszczębrwi,trzymającwyzywającokieliszek,
naktóregokrawędzizostałodciskmojejrubinowej
szminki.
Cozamierzaszztymzrobić?
Odwracasię,wkładająckrakersadoust.
Absolutnienic
.
Pozwalam,bynamojejtwarzyzagościłnachwilęcień
uśmieszku.Oczywiście,żenicztymniezrobi.Niemoże,
bojestem...