Treść książki
Przejdź do opcji czytnikaPrzejdź do nawigacjiPrzejdź do informacjiPrzejdź do stopki
Rozdział2
–Hej,przestańdmuchaćmidymemwtwarz!–Evazamachała
rękami.
–Sorry–odpowiedziałzrozdrażnieniemizgasiłpapierosa.–Nie
umiemtakbezfajki…
–Jeśliniedostaniemywłasnegobiura,następnymrazem
jawybieramkawiarnię.Znajdęcośładniejszego.Zsalądlaniepalących
–oznajmiłastanowczo.Potemzrobiłazatroskanąminę.–Sięporobiło,
co?
Tomášwzruszyłramionami.
–Bywa.Przynajmniejmamyszansęsięwykazać.Prędzejczy
późniejitaktrafiłobysięnamjakieśzabójstwo.
Cisnęlisięprzymalutkimstoliku,tworzącdośćegzotycznyduet.
Wyglądalijakzdwóchróżnychplanet.Możnabypomyśleć,
żetorandkawciemno.On–wysoki,ciemnowłosychłopak
wwytartychjeansachikoszulcezlogofińskiejkapeliheavymetalowej
ChildrenofBodom,miętosiłwpalcachskręconegowłasnoręcznie
papierosairazporaznerwowodotykałparodniowegozarostu.Ona
–atletyczna,krótkościętablondynkawsportowymstroju–siedziała
wyprostowanajakstruna,promieniującniezachwianąpewnością
siebie.
Przezchwilęgapiłasięnaniego,jakbywciążniedokońcadocierało
doniej,cowłaściwiesięwydarzyło.
–Czyliżewłaśniemymamysiętymzajmować?Dwaszczawie
bezdoświadczenia?Pierwszydzieńwpracyiodrazumorderstwo?
–Znaczyżeniechceszzemnąpracować??–zapytał.
–Nie,spoko,damyradę.–Uśmiechnęłasię.–Atakwogóle,jak
trafiłeśdodochodzeniówki?Słyszałam,żewzięlitylkodwójkę