Treść książki

Przejdź do opcji czytnikaPrzejdź do nawigacjiPrzejdź do informacjiPrzejdź do stopki
bytenwramachkoleżeńskiejprzysługiobskakiwałnas
obie.Wkońcukoleżankaskapitulowała.Rozłożyłaręce
istwierdziła,żewracadodomu.Nigdyniezapomnęulgi
odmalowującejsięnatwarzytamtegochłopaka.Najpierw
wyszłaona,zarazponiejon,wkońcuzzastołu
podniosłamsięija.Tomekobrzuciłmniezdumionym
spojrzeniem.
Możejeszczezostaniesz…?zaproponował.
Wahałamsię.Zjawiłamsięwtejkawiarnitylkoprzez
wzglądnakoleżankę.Wdomumamaczekałanamnie
zkolacją,miałamteżzaczętąciekawąpowieśćiszczerze
mówiąc,wieczórspędzonynajejlekturzewydawałmisię
bardziejkuszącyniżwtowarzystwienieznajomego.
Zerknęłamnazegarek.Autobuspowrotnyodjeżdżał
dopierozadwadzieściaminut,mogłamtenczasspędzić
wprzytulnymwnętrzukawiarni.Uznałamtozalepszą
perspektywęodwystawaniapodwiatąprzystankową
inarażaniasięnazaczepkipodchmielonychwyrostków.
Aporozmawiaszzemną?zakpiłam.Amożemacie
napolitechnicesamychmilczków?
Wielemożnaomniepowiedzieć,alenapewnonieto,
żejestemmilczkiemobruszyłsięmójtowarzysz.
Usiądź,dopijkawę,przekonaszsię.
Usiadłamwięc,sięgnęłamposzklankęzniedopitąlatte
ibawiłamsięłyżeczką,dyskretnieobserwującmężczyznę
podrugiejstroniestolika.Onrównieżmisięprzyglądał,
ztymżeniebawiłsięwżadneniuanseiczynił
tootwarcie,bezskrępowania.Wpewnejchwilipochylił
sięnadblateminimzdążyłamzareagować,złapałwdwa
palceskręconepasmomoichwłosów.Potarłje,jakby
rozsypywałszczyptęsoliimruknął.
Ładne.naturalne,prawda?
Przytaknęłamniepewnie,niewiedząc,jakzareagować
natennieoczekiwanyidośćosobliwykomplement,aon
jakgdybynigdynic,wypuściłpukielzpalców,rozparłsię
wkrześleispoglądającnamniezzainteresowaniem,