Treść książki

Przejdź do opcji czytnikaPrzejdź do nawigacjiPrzejdź do informacjiPrzejdź do stopki
zzawartościąpudła.Chronologicznie.Powoli,bytrzymać
wryzachemocjeiniedaćsięzasypaćlawiną
wspomnień.
Padałśnieg.Zbigniewamijaliludzie,którzyspieszylisię,
jakbyciąglemielizamałoczasu,bypospinaćzesobą
wszystkiesprawy.Kilkapodmuchówwiatru,którynagle
pojawiłsięznikąd,wzięłoichzzaskoczenia,sprawiając
niemiłąniespodziankę,postawiliwięckołnierze,
naciągnęliczapkinauszy,zawiązaliszczelniejszaliki
ipędzilidalej.ZbigniewDłużnyniespieszyłsię.Niemiał
doczego.Samotny,sześćdziesięciopięcioletnimężczyzna
niemazbytwieluobowiązków,którewzywałyby
gorozpaczliwymwołaniem.Zamierzałminąćkatedrę,
dojśćdoskrzyżowaniazWyszyńskiego,iśćdalejprzez
SzczytnickąiskręcićwBenedyktaPolaka.Stamtąd
odjegomieszkaniaznajdującegosięnaczternastym
piętrzewieżowcaprzyplacuGrunwaldzkim4dzielić
gobędziejużtylkorzutberetem.
Mieszkaniewwielkiejpłyciemaswojewadyizalety.
DozaletzpewnościąnależałkapitalnywidoknaOdrę
iplacSpołeczny,bojego„sedesowiec”byłpierwszym
budynkiemodstronymostuGrunwaldzkiego.Postronie
wadleżałyirytującoczęsteawariewindyibolesna
świadomośćprywatnościsąsiadów,wktórejzracji
materiałówbudowlanychepokiPRL-uczłowiek
uczestniczył,choćniechciał.
Przykatedrzeswobodnyiniespiesznytokrozmyślań
ZbigniewaDłużnegozostałprzerwanyzasprawą
niesfornychtonówmuzycznych,któreuniesionewiatrem
zabłądziływzupełnieobcesobierejonyiwpadłydoucha
językoznawcy.Jazz.Alejaki!Samaklasyka.Czyżby
rozpoznawałcharakterystyczny,zachrypniętygłos
słynnegotrębacza?Otak,jegoniedasięznikimpomylić.
Rozejrzałsiędookoła,aleniespostrzegłnigdzieani
uchylonegooknawbudynkachwzdłużulicy,anitym
bardziejrestauracji,zktórejmogłabywydobywaćsię