Treść książki
Przejdź do opcji czytnikaPrzejdź do nawigacjiPrzejdź do informacjiPrzejdź do stopki
sprawdzić,wktórąstronętenspogląda.–Lokipewnie
znowusobiezciebieżartujeipokazujeto,cochcesz
zobaczyć.Maznaspewnieniezłyubaw–odezwałsię
rosływojownik,kiedyjegotowarzyszpokazałmustatek
nahoryzoncie.Grimisdalprzetarłoczyzezdumienia.
–Tołódź!Dobrzemówi.Itoniejedna,atrzy!
–zakrzyknąłuradowany,podrywającresztęzałogi
zmiejsc.Wszyscynajszybciejjaktylkomoglipodnieślisię
zpokładu,abynawłasneoczyzobaczyćpłynącełodzie.
Kjartadjakojedenzpierwszychwychyliłsięzaburtę.
–Naszczęście…–odezwałsięledwosłyszalnie,jakby
tylkodosiebie.–Przygotujciesięwszyscy–powiedział
zarazdozałogi.–Płynąwnasząstronę,aleniewiadomo,
kimsą.Miejciebrońwpogotowiu.
–Ocomamywalczyć?Takczytakzginiemy…
–odezwałsięjedenzwojów,któregoimieniaKjartadnie
pamiętał.
–Zginiemyalboniezginiemy.Zawszemożemywalczyć
oichłodzie,nicniemamydostracenia.
Popewnymczasie,wydłużającymsiępechowejzałodze
wnieskończoność,trzyłodziedopłynęłydoichwraku,
zatrzymującsięwodpowiedniejodległości.Zpierwszej
wyrzuconohakidoabordażu,abyprzyciągnąćwrak.
–Kimjesteście,szczęśliwcy?!–zakrzyknąłkapitan
przybyłejniewielkiejflotydoprawiepogodzonejzeswym
losemzałogi.
–Nietacyznówszczęśliwcy!–odparłmunatychmiast
Kjartad,przyglądającsięrozmówcyipróbując
gorozpoznać.
–Szczęśliwcy,bonawastrafiłeminiebędzieciedalej
takdryfować–upierałsięprzyswoimkapitan.
–Powiedzcie,cotusięstało?Czyżbybogowieażtakźle
wamżyczyli,żezniszczyliwasząłódź?
–Szkodastrzępićnatojęzyk.–Kjartadmachnąłręką.
–Kimjesteś?Niewidziałemciędotąd.
–JestemSigtrygg,jarlUppakry.Wracamzkraju
Franków,gdziehandlowaliśmy.
–UppakryzpołudniowejSzwecji?–dopytywałsię