Treść książki
Przejdź do opcji czytnikaPrzejdź do nawigacjiPrzejdź do informacjiPrzejdź do stopki
–Nowłaśnie.Takwięcchybanicniewyjdzieztychjejplanów.
–Roześmiałsię.
Wiedziałam,żetomarzeniezrodziłosięposeansachfilmów
sensacyjnych,któreDominiknamiętnieoglądałwkażdejwolnej
chwili.Wlokalnejwypożyczalniwideobyłztegoznany.Gotowybył
wziąćkażdąszmirę,byletylkotraktowałaodzielnychpolicjantach,
uganiającychsięzabandytami.
JaiIgorniemieliśmyjeszczepojęcia,cochcielibyśmyrobić
wżyciu.Myślę,iżpodświadomieczułamjużwtedy,żepewnegodnia
przejmęschedępomoichrodzicach.Niesądziłamjednak,żestaniesię
towtaktragicznychokolicznościach.
–Mojamatkateżjestfajna–oznajmiłnagleIgoriposmutniał.
–Cieszciesię,mojamnienawetniezauważa.Onamatylkojedno
dziecko,swojąukochanąBryzę–parsknęłam.
Powiedziałamprawdę.Miałamwrażenie,żewogólenieobchodzę
swoichrodziców,chociażbyłamjedynaczką.Kiedywzięliwajencję
knajpęnadmorzem,niczegonieprzeczuwałam.Rodzicewwakacje
pracowaliodranadociemnejnocy,alepozasezonemczęstobywali
wdomuizajmowalisięmnątroskliwie.Potemjednakpostanowili
wziąćkredytiwykupićlokal.Poszłonatokupękasy,więc
zdecydowali,iżrestauracjamusidobrzeprosperowaćprzezcałyrok,
żebybyliwstaniespłacaćhorrendalniewysokieraty.Inagle
poczułam,jakbymstałasięsierotą.Nawetgdybywaliwdomu,nie
rozmawialioniczyminnym,tylkooknajpie.Aja,kiedytylkomiałam
czas,musiałamimpomagaćwprowadzeniuinteresu.Częstosię
buntowałamiwtedypozwalaliminaspotkaniazprzyjaciółmi.
Onaukęnawetniepytali,przekonani,żejakośsobieporadzę.Imieli
rację.Radziłamsobie,chociażmoirodziceniewiedzieli,jakwiele
mnietokosztowało.Zwłaszczamatematyka.GdybynieIgor,pewnie
miałabymsamepały,aleontakcierpliwiewtłaczałmidogłowy
równaniaifunkcje,żenazakończeniepodstawówkimogłampochwalić
sięczwórką.
Poszłamdoliceum.IgoriDominiktakże.Wylądowaliśmywjednej
klasieicholerniesięztegocieszyliśmy.Ztejokazjinawetwykradłam
zknajpybutelkęwinaiwypiliśmyjąnanaszejłące.Niewiadomo,
dokogonależała,możedopaństwaalbodoKościoła,alemyzawsze
nazywaliśmyjąnasząłąką.
***