Treść książki

Przejdź do opcji czytnikaPrzejdź do nawigacjiPrzejdź do informacjiPrzejdź do stopki
niegdyśniebieskie,dziśpozbawioneżywościiognia,spuszczonebyły
nakarty,ustaporuszającesięzwolna,ukazywałyjeszczezdrowyrząd
zębów,awłoswymykającysięzpodczepka,byłczarnegokoloru,
przypruszonysiwizną.Natejtwarzymalowałasięsamaprawie
obojętność,arysyregularnenieokazywałynasobieśladużadnej
namiętności.Unógjejleżałszpicwiernytowarzysztroskizabaw,
naskórzanejpoduszce,stuliwszysięwkłębekiniekiedytylkocichość
sapaniemprzerywał.Wciemnymkąciepostawionyzegar,głośnym
iregularnymgankiem,dopomagałszpicowidoprzerwania
jednostajnegomilczenia;izakażdymkwadransem,przedłużonym
odgłosemzapowiadającymbicieswoje,ściągałnaciemnycyferblat,
oczystaruszki.Takibyłwidokzdwóchokienwychodzącychnaplac
bojuprzedstajniązaśsiedziałnaławcedrzemiącysługa,wdługich
bótach,drelichowymspancerzeikapeluszu,naktórymnosiłznak
swegourzędu.Głowajegodziwnefigurykreśliławpowietrzu:raz
podnoszącsię,toznówwniestałymkierunkuspadającnatelub
nadrugieramie;natył,lubzprzodu.
Wózciężkoobładowanyskóramiciągnąłsiędrogą,aprzynim
zbiczempostępowałżydwcichości.UbiorStarozakonnegoskładałsię
zdługiegożupana,zapinającegosięnahaftki,awówczas
podniesionegodogóryodbłota;zpasa,zaktórymzałożonabyłapara
łozowychprętów,zczapkiaksamitnejzlisem,inakonieczpończóch
itrzewikówdosyćprzestronnych.Gdyjeszczedodamdotego,
zewoddaleniuztejidrugiejstronyciągnąłsiędługirząddomów,
żeponaddachamiwznosiłosiękilkakopułkościelnych,żedrzewa
zpożółkłymliściemsterczałytuiówdziemiędzydomaminikt
miniezaprzeczy,żemzewszelkiemiszczegółamipobojowiskoopisał.