Treść książki
Przejdź do opcji czytnikaPrzejdź do nawigacjiPrzejdź do informacjiPrzejdź do stopki
nicnieodpowiedział.Mniemanyojciecpowtórzyłpytanie,naktóretoż
samoodpowiedziałomilczenie,ametrzażywająctabakizcichadodał.
—PanRyszarddziśpodobno.
—Co?zapytałpodróżny.
—Podobnodziśmaparoksyzm.
—Abożzachorowałkto?JakiRyszard?
—Synpański.
—CzyżjemuimieRyszard?zapytałznowuojciecpowoli,zdajesię
Henryk.Alejakżeurosłodtegoczasujakemgoniewidział,dodał
potemnieznajomyoglądającgowokoło.
Ktoinny,iczytelnicymoi,zapewnepoznali,żeówpodróżnynie
jestojcemRyszarda.Metrjednakisynnicniemówili,boobłąkany
młodzieniecmyślałoczeminnem,amuzyknieznałsamegoPana
Mączki.
—Tylkotodziwno!mówiłsamwsobiemetrAmfionSmyczko,
żetenJegomośćwczorajwyjechawszy,zapomniałimieniaswegosyna,
iutrzymujeżeonpodrosłprzezdwadzieściaczterygodzin!Oj!czy
tylkodziśPantatuloniemaparoksyzmu!pomyślałsobiezażywając
tabaki.
Tymczasemprzybyływziąwszywrękęświecęopatrywałodstóp
dogłówswegomniemanegosyna.PostaćtegoJegomościiwzajemne
stosunkizRyszardem,tworzyłyszczególniejszyizajmującyobraz.
Nieznajomywpantoflach,szlafrokuinocnejczapeczce,ztwarzą
rumianąipełną,oczymapołyskującemi,podnosiłlubzniżałświecę,
oglądającwmilczeniu,zwielkąuwagątwarzipostaćmłodzieńca.
Ryszardstałnieruchomyiprawienieczuły,ręcemiałnakrzyż
założone,twarzspuszczonąnapiersi.Płaszczpodróżnyspadałzniego
niedbale,czapkazasłaniałaczołoioczy,apróczgłośnegooddechu
innegoznakuprzytomnościniedawał.Metrmałegowzrostu,
zrozczochranągłową,ztabakierąwręku,bladeliceswojewykrzywił
drwiącymuśmiechem.Nieznajomyporuszałkiedyniekiedyramionami
iwkońcusięodezwał.
—Panieguwernerze!czymójsyndawnochoruje.
—Panotemlepiejzapewnewiedziećmusiszodemnie;przecieżnie
madwódziestuczterechgodzin,jakeśgoopuścił!
Nieznajomyprzeżegnałsięispójrzałzdziwionynametra,który
zezłośliwymuśmiechemspoglądałtakżenaniego.
—Aczydawnozwarjowałeś?zapytałpotemnieznajomy.Nastąpiło
milczenie,wktórym,gdyprzeciwnicydwaj,oczekująctylkootwarcia
kłótni,gotowalisięnanią—Ryszardpodniosłgłowę,kiwnąłnią