Treść książki
Przejdź do opcji czytnikaPrzejdź do nawigacjiPrzejdź do informacjiPrzejdź do stopki
ROZDZIAŁTRZECI
–Tenstrzałbyłmój,Łowczyni.–Cuchulainnbyłnieco
szorstki,aleuśmiechnąłsięinapowitanieujął
jązarękę.Zdziwiłsię,bowidokBrighidsprawił
muprzyjemność.Wrazzniązaśujrzałoczamiduszy
ZamekMacCallana.Ażdotejchwiliniezdawałsobie
sprawyztego,jakbardzotęskniłzadomem.
Nieubłaganewspomnieniawywołałytymczasemnawrót
świeżegobólu.Brennytamniebędzie.Tylkopomnik,
wyrzeźbionynajejobraz,izimnygrób–całeoniej
wspomnienie.
–Tobyłtwójstrzał?–Niezwyczajniefiołkoweoczy
Łowczynirozbłysły.–Oilepamiętam,kiedyostatniraz
polowaliśmyrazem,niczegonieustrzeliłeś,aswoją
zdobyczpostanowiłeśwypuścićżywą.–Odwzajemniła
uśmiech,chociażopuściłgłowę,robiącdziwnąminę.
Ciepłouścisnęłajegoprawicę,poczymspojrzała
namłodąwilczycę,któraskakaławokółjejpęcin.–Jak
widzę,tostworzeniejeszczeżyje.
–Fandjestświetnąkumpelką.–Machnął
narozentuzjazmowanegoszczeniaka,żebydała
Łowczynispokój.Fandzignorowałago.
–Nienauczyłasiężadnychdobrychmanier.–Brighid
zroztargnieniemwierzgnęłakopytemnadokazujące
szczenię,któreuznało,żetozabawaizaczęłogryźćjej
pęciny.
Cuchulainnzawarczałgardłowo,cozabrzmiało
powilczemugroźnie.Fand,wyraźniespeszona,
zaprzestałażartobliwychatakówiklapnęłanabrzuch,
patrzącsmętnymioczaminawojownika.
Brighiduniosłabrew.
–Najwyraźniejzjawiłamsięwsamąporę.Jakwidać,
potrzebujeszbardziejcywilizowanegotowarzystwa.
–Masznamyślisiebie?