Treść książki

Przejdź do opcji czytnikaPrzejdź do nawigacjiPrzejdź do informacjiPrzejdź do stopki
ROZDZIAŁTRZECI
Tenstrzałbyłmój,Łowczyni.Cuchulainnbyłnieco
szorstki,aleuśmiechnąłsięinapowitanieujął
zarękę.Zdziwiłsię,bowidokBrighidsprawił
muprzyjemność.Wrazzniązaśujrzałoczamiduszy
ZamekMacCallana.dotejchwiliniezdawałsobie
sprawyztego,jakbardzotęskniłzadomem.
Nieubłaganewspomnieniawywołałytymczasemnawrót
świeżegobólu.Brennytamniebędzie.Tylkopomnik,
wyrzeźbionynajejobraz,izimnygróbcałeoniej
wspomnienie.
Tobyłtwójstrzał?Niezwyczajniefiołkoweoczy
Łowczynirozbłysły.Oilepamiętam,kiedyostatniraz
polowaliśmyrazem,niczegonieustrzeliłeś,aswoją
zdobyczpostanowiłeśwypuścićżywą.Odwzajemniła
uśmiech,chociażopuściłgłowę,robiącdziwnąminę.
Ciepłouścisnęłajegoprawicę,poczymspojrzała
namłodąwilczycę,któraskakaławokółjejpęcin.Jak
widzę,tostworzeniejeszczeżyje.
Fandjestświetnąkumpelką.Machnął
narozentuzjazmowanegoszczeniaka,żebydała
Łowczynispokój.Fandzignorowałago.
Nienauczyłasiężadnychdobrychmanier.Brighid
zroztargnieniemwierzgnęłakopytemnadokazujące
szczenię,któreuznało,żetozabawaizaczęłogryźćjej
pęciny.
Cuchulainnzawarczałgardłowo,cozabrzmiało
powilczemugroźnie.Fand,wyraźniespeszona,
zaprzestałażartobliwychatakówiklapnęłanabrzuch,
patrzącsmętnymioczaminawojownika.
Brighiduniosłabrew.
Najwyraźniejzjawiłamsięwsamąporę.Jakwidać,
potrzebujeszbardziejcywilizowanegotowarzystwa.
Masznamyślisiebie?