Treść książki
Przejdź do opcji czytnikaPrzejdź do nawigacjiPrzejdź do informacjiPrzejdź do stopki
PORANNAKAWA:CHÀM
Zaczynasięmaj2020r.,naświecienadalszaleje
pandemia,amyodczterechmiesięcymieszkamy
wWietnamie.DzieńzaczynamnawyspieChàm,opół
godzinyrejsułódkąodnaszegodomuwHộiAn.Piąta
rano,maławietnamskaoazaspokojubudzisię
dożycia.Jadęnawschódsłońca.Mieliśmyzrobić
toweczwórkę,zOlą,KasiąiMichałem,alewstałem
tylkoja.Niejestemjednaksam–towarzyszymipies
właścicielipensjonatu.Jaktylkozobaczył,żewsiadam
naskuter,poprostuwskoczyłmimiędzynogi
iszczekaniemdałznać,żejestgotowydodrogi,jakby
byłtojegocodziennyrytuał.Nigdyniejeździłem
zpsemnaskuterze,alezawszemusibyćtenpierwszy
raz.Wpięćminutprzejeżdżamynadrugąstronęwyspy
izplażyprzenosimysięnazapierającedech
wpiersiachklify.WidokjakztapetyWindowsXP,wokół
żywegoducha,ajauświadamiamsobie,żewłaśnie
skończyłasiębenzyna.Magiawietnamskichskuterów
zadziałajednakitymrazem–wrócimynaoparach.
Poniecałejgodziniejesteśmyzpowrotemwporcie.
Mójczworonożnyprzyjacielbiegniebawićsię
zkolegami,jasiadamnaczerwonymplastikowym
krzesełku.Dzisiajklasycznie:czarnawietnamskakawa
nalodzie.Patrzęnarozstawiającysięwłaśnietarg
rybny.Topierwszasobotaoddawna,gdyniepracuję.
Presjaotoczenia,przedewszystkimnaszych