Treść książki

Przejdź do opcji czytnikaPrzejdź do nawigacjiPrzejdź do informacjiPrzejdź do stopki
ROZDZIAŁ5
Maciek
Siedzęjaknaszpilkach,czekamnakoleżankęAlana
izastanawiamsię,czytowszystkomasens.
Jestempijany,dotegopodwpływemśrodków
odurzającychiniechcęwtymmomencieanalizować
zaiprzeciw,więcodganiamodsiebieniepotrzebnemyśli
iskupiamsięnatym,cojesttuiteraz.
Będzie?pytamkuzyna,kiedywracadostolika.
Jasne,żebędzie!Onanigdymnieniezawiodła.
Toprostytutka?
Nie,nocoty!Dobraznajoma.Kiedyśkilkarazy
zdarzyłomisięzniąpobawićnaimprezie.Jest
doświadczonaiwie,corobi.Zaufajmi,niebędziesz
żałował.Ateraznapijmysięipójdźmyjeszczezapalić,
bofazaciminieiuciekniesz,jaktaciota.Alanpodnosi
szklankizalkoholemipodajemimojegodrinka.Wypijam
całązawartośćiszczerzemówiąc,mamjużnieźlew
czubie.
Wychodzimynazewnątrzzapalić,poczymwracamy
doklubu.Podrodzedostolikazaczepiamniekilka
dziewczyninawetmamchęćznimipotańczyć,aleAlan
ciągniemniezasobą.
Chodźogierze,zarazbędzietwojafoczka,tosobie
zniąpotańczysz.
Alan,jestemgotowydziśzaryzykowaćkrzyczę