Treść książki
Przejdź do opcji czytnikaPrzejdź do nawigacjiPrzejdź do informacjiPrzejdź do stopki
–Nielepiejbyłozostaćtam?
–Niekoniecznie.
–Rodzina?–domyśliłsiętamten.
–Toteż–odpowiedziałHenryk.–Aleniemaich.
–Ajasięzarazpopowrocieożeniłem–opowiadałoświęcimiak.–
Wchałupiemamkomplet.Nieznalazłeśnikogo?
Cogotodocholeryobchodzi?–Henrykopowiadałobojętnym
głosem:
–Kamienicawproszku.Próbowałemkopać,zniszczyłemspodnie.
Samczłowiekniedarady.Zresztą–poco?Niechsobieleżą.
–PryskajdoFrancji.
–Poco?
–Użyjeszsobie.Należycisię,nie?Cociętutrzyma?
–Nicspecjalnego.
–Acobędzieszrobił?–spytałoświęcimiak.
–Niewiem.
–Myśliszojakiejśrobocie?
–Nie.
–Umieszco?
–Mógłbymbyćnauczycielem.
–Okurwa.
–Aleniechcę.Otonamposzłozpełnomocnikiem.
–Maszrację!Zdzieciakami,zapsiegrosze–toniedlanas.
Mymusimysobie,psiakrew,pożyć!
Jeszczejedenmaksymalista–pomyślałHenryk.
–Niebójsię,zemnąniezginiesz–zapewniałtamten.–
BuchenwaldnieBuchenwald,zawszeobozowiak,tosięliczy.Czesiek
jestem–przedstawiłsię.
–Henryk.
–Umieszprowadzićsamochód?