Treść książki
Przejdź do opcji czytnikaPrzejdź do nawigacjiPrzejdź do informacjiPrzejdź do stopki
Tak,tak,słyszałemtonierazaniniedwa.Takmimów
–pomyślałem.
–Ubierajsię,mampracę–dodałem.
Niechciałomisięopowiadaćswojegożyciajakieśobcej
lasce.Itakmiałanajlepszerżnięcie,ojakimmogła
marzyć.Niemusiałamidziękować.
Kiedywkońcuopuściłamójloft,mogłemskupićsięna
sobie.
Zawszegdyniemogłemzasnąć,zabierałemsię
dopracy.Byciemechanikiemdawałomiwieleradości,
aletutajprzytymgrzebaniuwsamochodach
odpoczywałem.Towłaśniewtedyrozmyślałem
onajbardziejnurtującychmnierzeczach.
SłońcewschodziłonadNewHeaven.Postanowiłem
zaparzyćsobiekawyiudaćsiędoswojegowarsztatu.Nic
taknierobiłomidnia,jakpracanadautami.Włożyłem
ogrodniczkiistarąkoszulkę,wziąłemkubekizszedłem
nadół.Przekręciłemzamekiwłączyłemświatła.Wcałym
pomieszczeniuczućbyłosmarimetalorazpalonągumę.
Odstawiłemkawęnastolikizabrałemsiędopracy.
Rozrządwstarymfordziezająłmitrochęczasu.
Spojrzałemnazegarek.Dobiegałajużósma.Czekając
naswojegopracownika,postanowiłemumyćręce
iprzygotowaćsiędowyjścia.Nocnezmianywwarsztacie
mnieuspakajały,czułemsięwtedywystarczająco
zrelaksowany.
–Siema,wodzu–powiedziałwchodzącydośrodka
młodymężczyzna.