Treść książki

Przejdź do opcji czytnikaPrzejdź do nawigacjiPrzejdź do informacjiPrzejdź do stopki
Próbujęodwrócićodniegouwagęchłopaków,proponując
imgotowąpracędomowąnarozszerzeniezekonomii.
Działabezza​rzu​tów.
Cudownie!Econ!Natychmiastwracają
dospi​sy​wa​nia.
Stuwskazujepalcemnamójzeszytizaczyna
re​cho​tać.
Ja​snacho​lera,stary.Jaktysta​ran​niepi​szesz.
Staranniejniżmojamłodszasiostra!zgadzasię
znimNoah.
Próbujęwyrwaćimswojenotatki,alerzucająsię
doucieczkiiprzeciskająprzezlabiryntludzi
zgromadzonychwstołówce.Wpychająjezaautomat
zcoląizanimudamisięjewkońcustamtądwyciągnąć,
je​stemjużdzie​sięćmi​nutspóź​nionynalek​cję.
Wślizgujęsiędoklasynajciszej,jakpotrafię,
znadzieją,żenauczycielmnieniezauważy.Jednak
szybkosięokazuje,żenadziejajesttakżemojąmatką,
bonatleinnychuczniówodznaczamsięniczym
neo​nowyfiltrnaIn​sta​gra​mie.
LiamChen!wołapanDabrowski
Cotozaspóź​nie​nie?
Noboja...mu​sia​łemcośza​ła​twićod​po​wia​dam.
Ta,chybasięmu​sia​łeśza​ła​twić!rzucaCa​me​ron.
Tylnymrzędemtrzęsiedonośnychichotjegokolegów
zdrużyny.Upokorzony,spoglądamnaSerene.Przez
chwilępatrzymysobiewoczy,aleszybkoodwracawzrok,
za​nimkto​kol​wiekza​uważy.
Zcałąpew​no​ściąnieje​stemkla​so​wymbła​znem.
Je​stemkla​so​wym...ni​kim.
Chybaurwęsiędziśzeszkołysporoprzedkońcem
lek​cji.