Treść książki
Przejdź do opcji czytnikaPrzejdź do nawigacjiPrzejdź do informacjiPrzejdź do stopki
Próbujęodwrócićodniegouwagęchłopaków,proponując
imgotowąpracędomowąnarozszerzeniezekonomii.
Działabezzarzutów.
–Cudownie!Econ!–Natychmiastwracają
dospisywania.
Stuwskazujepalcemnamójzeszytizaczyna
rechotać.
–Jasnacholera,stary.Jaktystaranniepiszesz.
–Staranniejniżmojamłodszasiostra!–zgadzasię
znimNoah.
Próbujęwyrwaćimswojenotatki,alerzucająsię
doucieczkiiprzeciskająprzezlabiryntludzi
zgromadzonychwstołówce.Wpychająjezaautomat
zcoląizanimudamisięjewkońcustamtądwyciągnąć,
jestemjużdziesięćminutspóźnionynalekcję.
Wślizgujęsiędoklasynajciszej,jakpotrafię,
znadzieją,żenauczycielmnieniezauważy.Jednak
szybkosięokazuje,żenadziejajesttakżemojąmatką,
bonatleinnychuczniówodznaczamsięniczym
neonowyfiltrnaInstagramie.
–LiamChen!–wołapanDabrowski–
Cotozaspóźnienie?
–Noboja...musiałemcośzałatwić–odpowiadam.
–Ta,chybasięmusiałeśzałatwić!–rzucaCameron.
Tylnymrzędemtrzęsiedonośnychichotjegokolegów
zdrużyny.Upokorzony,spoglądamnaSerene.Przez
chwilępatrzymysobiewoczy,aleszybkoodwracawzrok,
zanimktokolwiekzauważy.
Zcałąpewnościąniejestemklasowymbłaznem.
Jestemklasowym...nikim.
Chybaurwęsiędziśzeszkołysporoprzedkońcem
lekcji.