Treść książki

Przejdź do opcji czytnikaPrzejdź do nawigacjiPrzejdź do informacjiPrzejdź do stopki
Dobrze,żenieuderzyłwjakiegośpieszego;tambyłotyle
matekzdziećmi,robiłyzakupywsklepie…Strach
pomyśleć,cobysięmogłostać.
Funkcjonariuszkaskinęłagłowązezrozumieniem.
Wzięłaodniegokartkęizaczęławystukiwać
naklawiaturzezapisanecyfry.Nagleprzyjrzałasię
ekranowi,marszczącbrwi.
Niestety,chybamusiałsiępanpomylić,zapisującten
numer.Niemawnaszymrejestrzepojazduotakim
numerzerejestracyjnym.Owszem,kiedyśnatych
numerachjeździłfiat125p,aleprzedpięciomalatyzostał
skasowany.
Wiktorpokręciłgłowązniedowierzaniem.
Niemogłemsiępomylić,mamfotograficznąpamięć.
Policjantkawzruszyłaramionami.
Niktniejestnieomylny.Cóż…Spojrzałananiego.
Spiszępanazgłoszenie.
Kilkanaścieminuttrwałozrelacjonowaniecałego
zajścia,akiedyskończyli,Wiktorwcaleniemiałochoty
odchodzić.Poczułsięztymfaktemzdecydowanie
dziwnie.Dlategoczymprędzejpożegnałsię
zfunkcjonariuszką.
Jeślibędziemycoświęcejwiedzielinatentemat,
damypanuznać,jednaknieliczyłabymnaodnalezienie
sprawcydodała,kiedyjużodwróciłsięodokienka.
Skinąłtylkogłowąinieoglądającsięzasiebie,opuścił
budynek.