Treść książki

Przejdź do opcji czytnikaPrzejdź do nawigacjiPrzejdź do informacjiPrzejdź do stopki
częstozmieniamiejscepobytu,czujetosamo.Cośsię
kończy,aleicośzaczyna,bozarazprzecieżprzyjdzie
wyjechaćwkolejnąpodróż.
Zdzieszowicepowitałymniepięknąpogodą.Gdyby
jeszczekwitłymagnolie,uwierzyłabym,żejestpoczątek
maja.
Gdyweszliśmydobiblioteki,przywitałynaswiszące
naścianierzeźby.Zwróciłamnanieuwagę,bobyły
poprostupiękne.Przedstawiałyczteryporyroku,obok
wisiałatabliczkazimienieminazwiskiemautora.Arthur
Schultz[1]przeczytałam.
Pięknepracewyrwałomisięodrazunapowitanie.
Otak!TonaszegopanaArthura!Wszyscy
gotukochamyihołubimy!
Acotozaczłowiek?zapytałam.Domyślałamsię,
żejesttojedenztych,którzytumieszkająodzawsze.
Opolszczyznajestbowiemprzesiąkniętapięknymi
historiami,jakżepodobnymidonaszych,mazurskich.
Odkiedytozauważyłam,bliżejmisięzrobiło
naziemię.Zaczęłamteżzwracaćbaczniejsząuwagę
nahistorieludzistąd.Zapamiętywałamje,nosiłam
wsobieiczasemprzypominałamsobietepodobieństwa:
unasMazurzy,tamŚlązacy.Jedniidrudzyniechciani,
zeswojąmowąiswojąkulturą.TyleżeŚlązakówtutaj
zostałowięcej.Iwielefragmentówprzeszłościprzetrwało.
Fascynowałomniewszystko,cotuspotykałam.
Miałamjużpełennotesprawdziwychhistoriiiplanowałam
kiedyśwykorzystaćjewswoichksiążkach.Jednakrzeźby
wydałymisięabsolutnieniezwykłe.Byłyprofesjonalne,
jakbyartystauczyłsięnaakademii,tymczasemszybko
dowiedziałamsię,żetosamouk.PanArthurprzyszedł
zresztąnamojespotkanie,itojakojedenzpierwszych,
ipanibibliotekarkaodrazugozawołała,miałamwięc
szansęgopoznać.Postawnyiwciążprzystojny
mężczyzna,poktórymprawieniewidaćbyło
upływającychlat.Wzruszałmnieswojąsiłąimiękkością
gestów,gdzieśjużsięztymspotkałam,choćniemogłam
skojarzyćgdzie.Owaduchowośćwsilnymciele,twarde
jakkamieńdłonieisiłaspojrzenia.Przykuwałuwagę.