Treść książki
Przejdź do opcji czytnikaPrzejdź do nawigacjiPrzejdź do informacjiPrzejdź do stopki
Obajskłoniligłowy,nadalpatrzącobojętnienaleniwiesnujących
sięposkwerzespacerowiczów.
–Wyobrażałemsobiepanainaczej–zacząłMaksymilian.Starszy
panpoprawiłpodwiniętąklapępłaszcza.–Niechodziłomioubiór
–uściślił.
–Spodziewałsiępankogośmłodszego?
–Jeślimambyćszczery…
–Wmojejpracywiekniemaznaczenia,alejeśliuważapan
inaczej…
PanNiedzielakzamierzałwstać,leczStryczekprzytrzymał
gozarękaw.
–Mojewyobrażenianiemająnajmniejszegoznaczenia.Dlamnie
liczysięfachowość!Ata,jakmniezapewniono,wpanaprzypadkujest
stuprocentowa.
–Miłomitosłyszeć.Znapanmojąstawkę?
–Czypięćtysięcyniejestzbytwygórowanąsumą?Wtym
wypadkuniechodziozajęciesiękimśspecjalnieważnym.Toprosta
robota.
Uśmiechnatwarzysześćdziesięciolatkazrobiłsięjeszcze
pogodniejszy,choćwkącikachustzdawałsięwyrażaćdrwiącą
pobłażliwość.
–Niemaprostychrobót.Widzipantegomłodegoczłowieka?
–spytał.–Siedzinaławceobokkobietyzdziecięcymwózkiem.
Stryczekprzytaknąłskinieniemgłowy.
–Pracujenawyrwę.Jestmłody,szybki.NosiksywęNoga.Już
czteryrazy,gdyuciekał,wpadłnapatrolpolicji.Zaostatnimrazem
kosztowałogotorokodsiadki.Ateraz–rozejrzałsięposkwerze
–tamtamłodadziewczynawkraciastejspódnicy.
–Tatlenionablondynka?–upewniłsięMaksymilian.
–WołająnaniąPalec.Pracujebrzytwą.Przedrokiemodcięłasobie
częśćpaliczka,tnącwtłokudamskątorebkę.Mamwskazaćinną
osobę?
–Tojesttuichwięcej?
–Dziśjestdzieńwypłaty.–Starszypanpopatrzyłnastojący