Treść książki
Przejdź do opcji czytnikaPrzejdź do nawigacjiPrzejdź do informacjiPrzejdź do stopki
powrotemdozdrowia.
Ażdziwne,żeniemampotymjakiejśtraumy.
Psychozychociaż.Nerwicyjakiejś…
Chociaż,takpogłębszymzastanowieniu,nerwicę
chybamiałamjużwcześniej.
−WtedypojawiłsięWitek.Człowiekzaangażowany,
zakochanywtobie.Zrozumiem,żepotrzebowałaśopieki,
aonprzytobiepoprostubył.Tojegodziecko,prawda?
Całazłość,którączułam,gdzieśwyparowała.
Wsumieczemujamusięwogóledziwię?Pewnienajego
miejscumiałabymdokładnietakiesamewątpliwości.
−Witek?–powtórzyłambezmyślnie.
−Pojawiłsięwtwoimżyciu,kiedymnieniebyło.
−Wmoimżyciupojawiłosięwtedywielerzeczy–
skwitowałam.
Naprzykładtabletkinadepresję…
−Widziałem,jakWiteknaciebiepatrzył–
powiedział.
−Ajakjananiegopatrzyłam?–zapytałam.
Otworzyłusta,alenicniepowiedział.Zmarszczył
brwi,zupełniejakbygorączkowousiłowałsobie
toprzypomnieć.
−Patrzyłeśtylkonaniego,co?–westchnęłam.–
Gdybyśniebyłtakizazdrosny,prostychłopek,tobyś
zauważył,żejananiegopatrzęjaknazwykłegokolegę.
NiemiałamzWitkiemromansu.Nieodpowiadamzato,
czegoonmógłchcieć.Wiem,żejaniczegoodniego
nigdyniechciałam.Spałamtylkoztobą.Dzieckojest
twoje.Mogęcitopowtarzaćdośmierci,botoprawda.