Treść książki

Przejdź do opcji czytnikaPrzejdź do nawigacjiPrzejdź do informacjiPrzejdź do stopki
niewiadomo,jaksięwkrótcesprawypotoczą.Coczekanaszatydzień,
miesiącczyrok.Musimy…
Dokąd?
NaWęgry.Budapeszt.
Alejak?Czym?
Cóż,musimysięprzedrzećprzezgóry.Nocą.Będąteżinni.
Głównieurzędnicyiichrodziny.Planjestzgrubszazatwierdzony,
wiemy,jakodwrócićuwagężandarmów,resztabędzieimprowizacją
izdaniemsięnawolęBożą.Jestjednakpewienproblem…
Jaki?…WgłosiepaniKępińskiejdałosięwyczućirytację
zmieszanązniepokojem.Byłaenergiczną,silną,odważnąkobietą,ale
teraznieczułasiędobrze.Noimusiałamyślećnietylkoosobie,ale
iodzieciach.Trudne!
Tobardzoniebezpieczne.Mróz,wiatr,śnieg.Wilki…Lucia
powinnawytrzymać,alemały…
Przerażaszmnie…
Niemożemygozabrać,naprawdęniemożemy…Zostanie
zKateryną,tonajlepszewyjście.Ukrainceijejdzieckuniktniczłego
niezrobi…
Jejdziecku?!OJezu…Kępińskacichojęknęła,dotykając
swoichokrytychpeniuarem,zabandażowanychpiersi.
Wandziu,znianiąniebędziemuźle.Ktopomyśli,żetoniejej?
No,trochęosóbwie,alewiększośćznichuciekłaalboucieknie.
Tojazostaję!Niezostawięsyna!
Bądźżerozsądna.Kępińskipodszedłdożony,ująłjejdłoń
ipocałował.Rękabyłazimnaibezwładna.
Niechcębyćrozsądna.
Musisz.Pomyśl:komumiałobyzależećnawydaniudziecka
bandytom?ZresztąwszystkowrękachBoga.
Tonieuciekajmy,skoroBógmazdecydowaćowszystkim.