Treść książki

Przejdź do opcji czytnikaPrzejdź do nawigacjiPrzejdź do informacjiPrzejdź do stopki
MariaKępińskazwnukiem,któryłasiłsiędoniejjakkot.
Babuleńko,wpiszmitutajjakieśsłówka.
Piękneczyprawdziwe?
Aniemogąbyćitakie,itakie?Chłopiecwbiłwzrokwswoje
niewidzialnemyśli.
Mogą,mogą.Adotegojeszczepełnedydaktyzmumoże?
Acototendadyktyzm?
Kiedyś,Antoś,zrozumiesz.Dajtenkajecik,możecośwymyślę.
Alboniechstryjpomoże.
Nie,mójwpiszatrudnybybył,niemampodejściadodzieci
wypaliłbratTadeusza,doktorLeonKępiński,którywłaśniewszedł
dosalonu.
Cóż,babciabyłazdananawłasnąinwencjęalbopamięć.Wzięła
dorękizdobnepióro,zamoczyłajewkałamarzuikaligraficznym
pismemskreśliła:
Pracujzawszejaktepszczółki,niezaniedbujswojejszkółki,
byosiągnąćświatasławyibyćczłowiekiemdoskonałym.Życzyzserca
babciaMarya.
Babciu,alepszczółkimajążądła.Jateżmambyćtakigroźny?
Isłodkijakmiód.
Izdrowyjakpropolis,kitpszczelizwróciłsiędobratankastryj
Leon.Usiadłobokniegoizerknąłdopamiętniczka.Och,jakie
wyzwania:światowasławainadludzkadoskonałość.Mamo,niech
mamanieprzesadza,bosięnaszuczniakzniechęciizostaniejakimś
włóczęgąalbokimśwtymrodzaju.
Otosię,Leoś,nietroskaj.ZBożąpomocąwszystkosię
dazrobić.
No…mruknąłdoktorjeślihistoriapozwoli…
LeonKępińskizapatrzyłsięnawiszącynawprostniegoniewielki
obrazolejnyprzedstawiającytrzyłodzienaspokojnymmorzu