Treść książki
Przejdź do opcji czytnikaPrzejdź do nawigacjiPrzejdź do informacjiPrzejdź do stopki
itowłaśnieztejstrony,wktórąwycelowalilornety.Wracając,aby
zająćmiejscezainnymihuzarami,którzyzostaliokilkakroków,ujrzał
najwyższegozgenerałów,jakprzemawiałdodrugiego,również
generała,rozkazującymtonem,niemalłającgo;kląłprzytymobficie.
Fabrycyniemógłpowstrzymaćciekawości;mimorady,jakąmudała
poczciważonadozorcy,abysięjaknajmniejodzywał,obmyśliłbardzo
poprawnefrancuskiezdanieizagadnąłsąsiada:
–Ktojesttengenerał,którytakpsioczynadrugiego?
–Któżmabyć?Marszałek.
–Cozamarszałek?
–Ney,ciemięgo.Agdzieżeśtysłużyłdotąd?
Fabrycemu,mimożebyłtakdrażliwy,niepostałowgłowiesię
obrazić;pogrążonywdziecinnympodziwie,przyglądałsiętemu
sławnemuksięciuMoskwy,chwatowinadchwaty.
Znowupuścilisięgalopem.KilkachwilpóźniejFabrycyujrzał
nadwadzieściakrokówprzedsobąornąziemię,ruszającąsię
wosobliwysposób.Bruzdybyłypełnewody,wilgotnazaśziemia,
tworzącazagonywśródtychbruzd,leciałarazporaznaparęstóp
wgóręczarnymigrudkami.Fabrycyzauważyłmimochodemtodziwne
zjawisko,poczymmyśljegoznówutonęławdumaniachosławie
marszałka.Usłyszałzasobąnagłykrzyk:todwajhuzarzypadli
ugodzenikulami;kiedysięobejrzał,bylijużdwadzieściakroków
zaeskortą.Ujrzałrzeczstraszną:zakrwawionegokonia,którysię
miotałnaroli,plączącnogiwewłasnychwnętrznościach–chciałgnać
zainnymi.Krewspływaładobłota.
„Ha!jestemnareszciewogniu!–mówiłdosobie.–Widziałem
ogień!–powtarzałzzadowoleniem.–Jestemprawdziwyżołnierz”.
Wtejchwilieskortapędziłacokońwyskoczy;bohaternaszzrozumiał,
żetokulerozpryskująziemięzewszystkichstron.Daremnierozglądał
się,skądtekule;widziałbiałydymbateriiwogromnejodległości,ale
wciągłymijednostajnymwarczeniuarmatzdawałomusię,żesłyszy